Przeznaczenie X: X-Men

Pierwszy tom przygód X-Men z okresu „Przeznaczenia X”.

Przez lata X-Men stawili czoło wielu wrogom, ale czoło niewielu z nich skrywało równie groźny i szalony umysł jak ten należący do MODOK-a. Czy mutantom uda się go przechytrzyć, zanim wprowadzi w życie swój plan? Tymczasem Cicha Rada Krakoi, Wielki Krąg Arakko i antymutancka organizacja Orchis podejmują kluczowe decyzje, a X-Men muszą gasić pożary, których nie wywołali. Na szczęście mają też czas na przerwę. W dniu wolnym od apokalipsy Jean Grey, Polaris, Rogue i Wolverine organizują babski wieczór w kosmicznym kasynie, gdzie stawki są wysokie, a szpilki – jeszcze wyższe. Właściciel ma zaś własny pomysł na to, jak rozkręcić imprezę…

Scenariusz tego tomu napisał Gerry Duggan, znany z komiksów o Deadpoolu i Strażnikach Galaktyki, a także z serii „Savage Avengers”. Rysunki stworzyli Pepe Larraz („Ród X/Potęgi X”, „X-terminacja”), Javier Piña („Doktor Strange”, „Kapitan Ameryka – Steve Rogers”) oraz C.F. Villa („Avengers”, „Blade”).

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „X-Men” #8–14 i należy do cyklu „Przeznaczenie X”. Ukazujące się w nim komiksy kontynuują wątki ze „Świtu X” i z „Rządów X”.

Porównaj ceny

Szczególnie polecamy

Pozostałe księgarnie

Szczegóły wydania

Opinie redakcji
Avatar
Tomasz Miecznikowski
11.11.2025

Czytając najnowszy tom sagi o X-Men, miałem nieodparte wrażenie, że coś się kończy, ale raczej nie widać, żeby coś miało się zacząć. W efekcie to co zaczął Hickman uległo rozkładowi, co chyba jest znakiem rozpoznawczym długasnych, superbohaterskich ongoingów.

No tak, ale niby wczesniej mielismy cykl “Świt X” , potem “Rządy X”, teraz “Przeznaczenie X” - można powiedzieć, że to ciągła zmiana, ciągła ewolucja. Tak pewnie było w założeniach, kiedy tę wielką opowieść rozpoczął Jonathan Hickman w doskonałym “Ród X/Potęgi X””, a potem starał się zaskakiwać czytelnika, choćby serią “X Mieczy”, która, choć była niełatwa w odbiorze, to znacznie poszerzyła świat przedstawiony mutantów. Niestety amerykański scenarzysta rozstał się z projektem i cała saga o Krakoi i dziesiątym żywocie Moiry MacTaggert osiadła na scenariuszowych mieliznach.

A jeszcze niedawno, w trakcie lektury “Rządy X. Hellfire Saga” można było odnieść wrażenie, że koncept z dyktującymi warunki mutantami wciąż żyje i ma się dobrze, czego efektem była zmiana Marsa w Arakko, ale to być może był łabędzi śpiew Hickmana. W monecie kiedy Gerry Duggan przejął serię o X-Men, zrobiło się nijako i taki właśnie jest pierwszy tom pod szyldem “Przeznaczenia”.

Być może to wrażenie płynie z nieznajomości pełnej fabuły, rozpisanej na inne serie o mutantach - nie raz miałem wrażenie, że coś z fabuły wycięto, o czymś zapomniano (n.p. o Moirze MacTaggert), że dostajemy jakieś urywki. N.p. sprawa Krypty, w której dwójka mutantów spędził setki lat - w “Przeznaczeniu X” wracamy do tego wydarzenia w sensie postraumatycznym, ale cały ów watek Krypty, jej nierozwiązane tajemnice zostały pominięte, czy wręcz porzucone, a może po prostu w ten sposób twórcy będą do tego wracać - na wyrywki.

W komiksie powracają dwa ważne wątki. Jakiś czas temu mutanci wykorzystali moce, by wpłynąć na Bena Uricha, który odkrył, że znaleźli sposób na pokonanie śmierci. Teraz uważają , że brzydko postąpili wobec dziennikarza i zamierzają to odkręcić - można przypuszczać, że rozwinięcie wątku związanego z upowszechnieniem wiedzy o możliwości zmartwychwstania dostaniemy kolejnym tomie, pod tytułem “Przeznaczenie X. Nieśmiertelni X-Men”.

Powraca też wątek Planety Gier ze stojącym za jej sterami Cordycepsem Jonesem. Drużyna X-Men, a przede wszystkim jej żeńska część wyrusza do tej jaskini kosmicznego hazardu, by w widowiskowy sposób rozprawić się z tą galaktyczną patologią. Rzeczywiscie jest widowiskowo, z pomysłem, ale i nieco za prosto, za łatwo - to wyzwanie powinno byc większe, a jest kolejnym, odhaczonym, z złożenia dobrym postępkiem mutantów. I jedynie Doktor Stasis, który namieszał już w “Rządach X” wydaje się być równorzędnym przeciwnikiem grupy X-Men. Zaraz, co on tym razem zaplanował w najnowszym tomie… no nie, łapię się na tym, że nie za dobrze pamiętam, że po lekturze całości wywietrzało mi to z głowy. I prawie cały ten tom jest napisany w takim właśnie trybie - przeczytaj i zapomnij. Ważne, żeby było kolorowo.

Niedługo przed “Przeznaczeniem. X” ukazały się u nas dwie historie Kierona Gillena, który można rzec, w Marvelu wskoczył w buty Jonathanna Hickmana. “Przedwieczni” i następnie “Sądny Dzień” uratowały mutantów przed nijakością i zaproponowały nową perspektywę wobec mieszkańców Krakoi. Walka znowu nabrała sensu, obie historie wybrzmiały jak trzeba, a dwa ostatnie zeszyty w niniejszym tomie dzieją się na dodatek podczas sądnego eventu. Piszę o tym, ponieważ następny tom “Przeznaczenia X” napisał właśnie Kieron Gillen, który daje nadzieję na jakościowy skok i kontynuację tego co dobre w projekcie Jonathanna Hickmana. Chciałbym w to mocno wierzyć, w to że jednak coś się zaczyna, ale nauczony doświadczeniem i latami lektury superbohaterskich komiksów wydaje mi się mało prawdopodobne, że znowu będzie tak dobrze, jak na początku opowieści Hickmanna. Może tylko przez chwilę, a potem znów wpadniemy w koleiny ongoingu, który jest niczym innym, jak zlewającymi się w potoku powtarzających się schematów, przekleństwem superbohaterskich opowieści.

Oceny i opinie
Średnia ocen
3.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
Liczba ocen
3.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
3.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...

Dodaj komentarz