Umarły Złote Kurczaki, niech żyją Podziemne Kocury
4.07.2025 19:52
Po 13 latach i 12. edycjach Złote Kurczaki zostają „zastąpione” przez Podziemne Kocury.
Najważniejszy festiwal komiksu niezależnego w Polsce będzie się nadal odbywał. Tyle że pod innym szyldem i bez udziału Filipa Wiśniowskiego. Za organizację imprezy pod szyldem Podziemne Kocury będzie odpowiadała ta sama ekipa, która współtworzyła Złote Kurczaki w ostatnich latach. Co się zmienia, co pozostaje takie samo? Czego dowiedzieliśmy się na panelu Q&A poświęconym starej-nowej niezalowej inicjatywie na Krakowskim Festiwalu Komiksu? Jakie plany ma kocurowa ekipa, a co porabia obecnie Fil?
Odpowiedzi na te pytania – i wiele więcej! – znajdziecie właśnie w tym tekście.
Kurczakowa geneza
Pierwsza edycji Złotych Kurczaków odbyła się 18 stycznia 2014. Pomysłodawcą i głównym organizatorem imprezy był Filip „Fil” Wiśniowski, a jego działania w tym zakresie były wspierane przez wrocławską ekipę Bazgrolle. Dynamicznie rozwijająca się polska scena niezależna, a więc twórcy najogólniej mówiąc robiący komiksy poza oficjalnym obiegiem, identyfikujący się w jakiś sposób z tradycją i/lub estetyką undergroundu domagała się takiej inicjatywy. Środowiskowego festiwalu, w którym przyznawano by branżowe nagrody, który byłaby celebracją rodzimego niezalu, świetną okazją do spotkania się i integracji. Festiwalu trochę hermetycznego, ze specyficznym klimatem, z pewnością nie dla każdego czytelnika komiksu w PL.
Drobiowa impreza, która odbywała się (głównie, ale nie tylko) we Wrocławiu z czasem trwale wpisała się w festiwalowy kalendarz polskiego komiksowa. Złote Kurczaki dla niezalowców były jedną z, jeśli po prostu nie najważniejszą imprezą roku. Agnieszka Czoska określiła ją, jako „święto wszystkiego bez wielkiego wydawcy, wydrukowanego metodą mniej czy bardziej <<własnym sumptem>>, ale będącego twórczością w pełnym tego słowa znaczeniu”. Był to czas świętowania, czas podsumowań, czas wręczania nagród, czas doceniania tych, których warto docenić.
Najważniejszym punktem programu było wręczanie nagród Independent Comic Book Awards, którymi honorowano najlepszych z najlepszych w niezalu. To zresztą oficjalna nazwa imprezy, która kompletnie się nie przyjęła. Statuetki, jak i imprezę szybko zaczęto nazywać po prostu Złotymi Kurczakami, ponieważ ich design był wzorowany na Niebezpiecznym Kurczaku o imieniu Radek, jednym z bohaterów stworzonych przez Fila.
Ale w Złotych Kurczakach nie chodzi tylko o same Złote Kurczaki. Święto świętem, impreza imprezą, ale festiwal zapoczątkowany przez Filipa Wiśniowskiego, w którego organizację wkrótce zaangażowało się wiele osób z szeroko pojętego środowiska komiksowego, zaczęła służyć jako swoisty inkubator dla młodych twórców. W nieco innych czasach wrocławski festiwal był prawdopodobnie najlepszym miejscem, aby zjawić się ze swoimi pierwszymi próbami komiksowymi na papierze. Ogarnąć stolik, przywieźć zina i pchnąć go do ludzi. Ludzi, dodajmy zainteresowanych tematem, ciekawych debiutantów, którzy nie tylko tego zina kupią, ale pewnie coś napiszą, dadzą feedback. Niekiedy podpowiedzą, co by można poprawiać, pochwalą, jak będzie trzeba, zrobią trochę szumu po internetach.
W tym kontekście Złote Kurczaki tworzyły bezpieczenią przestrzeń dla debiutantów. Można było na nich poznać nie tylko innych młodych twórców, ale również starszych stażem niezalowców. Łatwo było zdobyć pierwsze kontakty, dostać dobrą radę, naładować się energią. Upewnić, że robienie komiksów ma sens. Dostrzec, że istnieje niezalowy rynek, są czytelnicy, nawet nagrody. Dla niektórych pierwsze Kurczaki mogą okazać się tymi ostatnimi. Dla innych mogą stać się początkiem drogi do oficjalnego rynku. A dla jeszcze innych, twórczość niezależna, poza głównym nurtem, pozostanie wartością samą w sobie i po godzinach będą sobie robić ziny.
Jak to ujął Szymon Holcman przy okazji edycji z 2015 roku:
Taka impreza to dowód na zdrowy charakter naszego komiksowego rynku. Powinien on opierać się na dwóch filarach. Jednym są komiksy superbohaterskie, mainstreamowa pulpa dla szukającego rozrywki czytelnika. Drugim właśnie radosna niezależna twórczość, w której można zrobić wszystko – opowieści o facetach w rajtuzach, wzruszającą historię ślepego psa, zbiór skatologicznych skeczy, porno z wiewiórkami… Autorzy sami sobie są wydawcami, nie martwią się o oficjalny obieg dystrybucyjny, drukują komiksy w kilku, kilkunastu, a maksymalnie 200 sztukach i dobrze się bawią. Bo o to w tym chodzi.
Coś się kończy, coś się zaczyna
17 marca 2025 roku, w nieco ponad miesiąc po zakończeniu 12. edycji imprezy, na oficjalnym profilu Złotych Kurczaków pojawiła się informacja następującej treści:
Złote Kurczaki się kończyły. Fil dziękował wszystkim za współpracę i zapowiedział odejście na „festiwalową emeryturę”. Ale czy na pewno? Jego wpis kończył się słowami, iż „z niecierpliwością będziemy wyczekiwać festiwalu komiksowego, tworzonego przez nową, niezależną krew”. Można było więc mieć nadzieję.
To jednak jeszcze nie wszystko. W kuluarach buzowało. Ludzie pytali innych ludzi co się dzieje, co z Kurczakami, co ten Fil. Niektórzy już wtedy wiedzieli. Rzucali kryptyczne półsłówka. KMWTW i tak dalej. Coś się święciło…
Następnego dnia, 18 marca 2025 roku pojawił się kolejny wpis:
Wtedy po raz pierwszy pojawiła się informacja, że choć Złote Kurczaki się kończą, to we Wrocławiu nadal będzie odbywać się święto niezalu. W skrócie – ekipa odpowiedzialna za organizację ZK zostaje. Zmieniamy szyld i widzimy się w 2026.
Od początku marca pracujemy już nad nową imprezą. Mamy nazwę, mamy plan i ogromne pokłady energii. Wraz z upływem roku będziemy odkrywać kolejne karty, aż do finału 21.02.2026 we Wrocławiu. Z obecną ekipą nie zakładam efektu poniżej FANTASTYCZNEGO.
– komentowała Marta Falkowska, jeszcze w kwietniu tego roku. Redaktorka naczelna Warchlaków zaangażowana w organizację ZK zapewniała, że „formuła imprezy pozostanie taka sama”. Z kolei Agnieszka Jamroszczak, która również pracowała przy wrocławskiej imprezie, dodawała:
Złote Kurczaki się skończyły. Filu nie przekazał nazwy, ale ludzie, którzy przy nich pracowali, się nie skończyli. Także tak, robimy nowy festiwal, bo Wrocław tego potrzebuje. Chcielibyśmy patrzeć do przodu. Uważamy, że zbudowana społeczność zainteresowana komiksem niezależnym będzie zadowolona z tego co zrobimy.
Dodajmy, iż wielu osobom nie odpowiadał taki sposób zakomunikowania zmian w kwestii Złotych Kurczaków i tego, co nastanie po nich. Nie bez słuszności zwracali uwagę, że można było to zrobić w nieco mniej dramatycznym stylu, bardziej „oficjalnie”. Niemniej, tak właśnie Fil chciał pożegnać się ze Złotymi Kurczami. To jego dzieło i miał do tego prawo. A innym może się to podobać, albo nie. A co z samym Filem?
A jeśli pytasz co u mnie dalej komiksowego to na chwile obecną znikam z radarów. Musze sobie odpocząć od komiksowa gdyż finisz ZK mnie trochę psychologicznie kosztował. Więc nie wiem co będzie dalej, do działania, rysowania trzeba weny, która na chwilę obecną mnie opuściła
Tak mi napisał w kwietniu. A na zbliżający się Białogard Comic Con ma już naszykowanego nowego zina (i to ze zdrapką!)…
Kurczak, który stał się kocurem
Od tamtego czasu za kulisami trwały prace nad nową-starą imprezą. Przede wszystkim zadawano sobie pytanie, jak festiwal będący kontynuacją Złotych Kurczaków będzie się nazywał. Na rozwiązanie tej zagadki musieliśmy czekać aż do ostatniego weekendu czerwca.
Oficjalny debiut Podziemnych Kocurów nastąpił na Krakowskim Festiwalu Komiksu. Był to ostatni akcent programu, tuż przed sobotnim afterem. W sali Tokyo-3 pojawili się Marta Falkowska, Jerzy Łanuszewski i Robert Sieniecki, którzy mieli odpowiedzieć na postawione w tytule spotkania pytanie „Co w miejsce po Złotych Kurczakach?”. Po informacyjną pigułę w tym temacie odsyłam do naszego newsa, a tutaj znajdziecie rozwinięcie kilku poruszonych na tym spotkaniu wątków.
Przede wszystkim potwierdzono najważniejsze konkrety. Przyszłoroczna, premierowa edycja Podziemnych Kocurów obędzie się 21 lutego 2026 roku we Wrocławiu, w BarBarze. W programie – tradycyjnie – będą giełda, spotkania i warsztaty. Wręczone zostaną również nagrody dla autorów najlepszych komiksów niezależnych (w sześciu kategoriach: rysunek, scenariusz, debiut, zin, okładka oraz webkomiks).
Jak będzie nazywała się i jak będzie wyglądała statuetka przyznawana podczas imprezy – tego jeszcze nie wiemy. Ostatnie szczegóły są jeszcze dopinane, oficjalne info zapewne pojawi się prędzej czy później.
Autorką logo Podziemnych Kocurów jest Barbara Okrasa, a co roku inny artysta/inna artystka zadba o identyfikację wizualną. W 2026 będzie nią Katarzyna Klas.
Podczas Q&A wspomniano o jednej istotnej zmianie. Ze względu na ogrom komiksów, które muszą zostać przeczytane przez grono selektorskie (o ile się nie mylę Jerzy Łanuszewski wymienił 320 „pozycji” nominowanych we wszystkich kategoriach) zmieniona zostaje data nadsyłania zgłoszeń. Autorzy będą mieć mniej czasu, selektorzy – więcej. Deadline nadsyłania zgłoszeń ustalono na 30 listopada 2025.
Ekipa stojąca ze organizacją imprezy ma świadomość, że lokal przy Świdnickiej 8B jest zbyt mały, aby pomieścić wciąż rozrastającą się imprezę. Falkowska brała pod uwagę dwa inne miejsca, w których mogłaby się odbyć pierwsza kocurowa impreza, ale – niestety – znajdują się one poza zasięgiem finansowym PK. Niemniej, wygląda na to, że szukanie nowej miejscówki będzie jednym z głównych wyzwań stojących przed organizatorami.
W ramach sesji pytań i odpowiedzi wspomniano również, że każda edycja będzie miała motyw przewodni. Goście zagraniczni? Jak najbardziej, o ile tylko finanse pozwolą.