Hellblazer. Paul Jenkins, tom 01

Paul Jenkins presente Hellblazer, vol. 1

Dalszy ciąg mrocznej opowieści o Johnie Constantinie, magu i okultyście, bezustannie nękanym przez moce piekielne, czyhające na jego duszę.

W dzikim zakątku Australii Hellblazer wyrusza w swoją pierwszą podróż do tjukurrtjany, „marzenia sennego”, które łączy wszystkie punkty czasu i przestrzeni we wszechświecie. Rozpoczyna się mistyczna podróż pomiędzy snem a rzeczywistością, z której zarówno John, jak i jego znajomi z pewnością nie wyjdą bez szwanku, ponieważ nikt nie wraca niezmieniony po spotkaniu z aborygeńskim bogiem.

HELLBLAZER to najdłużej ukazująca się seria imprintu Vertigo (1988–2013). Na przestrzeni lat scenariusze przygód Johna Constantine’a pisało wielu znanych autorów, m.in. Garth Ennis, Paul Jenkins, Warren Ellis, Brian Azzarello, Neil Gaiman czy Grant Morrison. W niniejszej edycji przedstawiamy postać Hellblazera w interpretacji Briana Azzarello (2 tomy), Gartha Ennisa (3 tomy), Warrena Ellisa (1 tom), Jamiego Delano (3 tomy), Mike`a Careya (3 tomy) oraz Paula Jenkinsa (2 tomy).

Paul Jenkins (BATMAN: LEGENDY MROCZNEGO RYCERZA) kontynuuje wyjątkową opowieść o angielskim magu, tym razem kierując go ku mistycyzmowi pierwotnych ludów Australii. Autorami rysunków do tego tomu są Sean Phillips (Criminal, SLEEPER), Pat McEown i Al Davison.

Porównaj ceny

Szczególnie polecamy

Pozostałe księgarnie

Szczegóły wydania

Opinie redakcji
Avatar
Tomasz Miecznkowski
13.04.2025

Kolejny tom “Hellblazera” to już trzynasta odsłona wydawanej przez Story House Egmont serii. Wciąż daleko jest do wydania kompletu najdłużej ukazującego się cyklu w ramach słynnego imprintu DC Vertigo - liczył on trzysta zeszytów. Czy polski czytelnik dostanie taki komplet tego nie wiemy, bo seria wydawana jest u nas z podziałem na scenarzystów, a tych “Hellblazer” miał wielu. A fakt, że polskie wydania nie trzymają się chronologii serii, również stanowi pewne wyzwanie dla czytelnika.

Te najbardziej znane odsłony “Hellblazera”, w wykonaniu Gartha Ennisa, Jamiego Delano, Warrena Elisa i innych znanych scenarzystów mamy już za sobą. Teraz przyszedł czas na Paula Jenkinsa - twórcę o mniej rozpoznawalnym nazwisku, choć polscy czytelnicy mieli wcześniej okazję poznać jego twórczość choćby z komiksu “Wolverine. Geneza”, czy “Inhumans”. Okazuje się, że Jenkins odpowiada za naprawdę spory rozdział życia Johna Constantine'a, na czele z jakże istotnym dla całej serii zeszytem z numerem sto. Z kolei rysunki w niniejszym zbiorze są w głównie autorstwa Seana Philipsa, znanego ze stałej współpracy z Edem Brubakerem i doskonale pasują zarówno do niełatwego charakteru głównego bohatera, jak do obrazu świata przedstawionego, w którym ważniejsze niż horror są społeczne realia angielskich ulic. Choć przygody Constantine’a w niniejszym tomie mają miejsce nie tylko w Anglii.

John Constantine to jeden z najciekawszych komiksowych antybohaterów. To facet, który teoretycznie chce dobrze, ale osiąga swoje cele zazwyczaj oszukując, a nawet idąc po trupach. Jest arogancki, choć w głębi duszy ukrywa naturę wrażliwca, który gdy tylko ktoś potrzebuje pomocy w walce z siłami zła, na pewno nie odmówi pomocy. Jak się potem okazuje, ta pomoc może kosztować wiele zarówno jego, jak i osoby (czy też nadnaturalne byty), które weszły z nim w układ. I dlatego interwencje, nawet jeśli skuteczne, kładą się cieniem na życiu głównego bohatera.

Znając już dobrze postać Constantine’a, możemy być zaskoczeni jego duchowo-szamańską pozą na okładce i pierwszymi zeszytami rozgrywającymi się w Australii, do której przybył, by pomóc grupie prześladowanych Aborygenów. Jednak nie łudźmy się, John ponownie będzie osiągał cele stosując swoją magiczną socjotechnikę. A kto po sugestywnej okładce i nowym scenarzyście spodziewa się nowego otwarcia, dość szybko zostaje sprowadzony na ziemię. Szybko bowiem wracamy do Anglii, by oglądać Constantine’a w jego stałym repertuarze.

Jedną z najważniejszych postaci w całej serii jest Pierwszy z Upadłych, czyli władca Piekieł, który już nie raz został przez Johna wystawiony do wiatru. W najdłuższej opowiesci z tego tomu, “Masa krytyczna”, ów wyglądający niczym macho szatan powraca, by po raz kolejny (razem z innym, istotnym dla fabuły demonem) zmierzyć się z angielskim magiem. Nie czujemy tu jednak takich emocji jak w słynnych “Niebezpiecznych nawykach” Gartha Ennisa, raczej ogarnia nas obawa, że Paul Jenkins będzie odcinał kupony i zapętlał motywy znane z serii. Cóż, nic bardziej mylnego, bo cały ów rozdział służy przede wszystkim do pokazania przemiany głównego bohatera, która zaważy na jego dalszych perypetiach, wśród których znajdziemy kilka fabularnych perełek.

Nieco wcześniej, pomiędzy wyprawą do Australii a diabelskim pojedynkiem natrafimy na pierwszą z nich - “Na dawnych gościńcach” już samą okładką zapowiada nietypową opowieść, w której pojawią się kumple z przeszłości Johna. Zresztą sukcesywnie powiększająca się grupa akolitów, na tle których Constantine uwielbia brylować jest ważnym elementem opowieści Jenkinsa. Dodajmy do tego intrygujące wątki zwierzęce w zeszytach “Natura rzeczy” i “Spacer z psem” i przede wszystkim motyw magicznego miejsca pod nazwą Abaton, w którym John wyląduje z przyjaciółmi - to wszystko składa się na to, co w niniejszym tomie najlepsze.

Jest jeszcze oczywiście tom z numerem 100, zatytułowany symbolicznie “Grzechy ojca”, będący dla bohatera swoistym rozgrzeszeniem z przeszłością i w dalszej perspektywie, wychodzeniem Constantine’a na życiową prostą. A coś takiego nie leży w jego naturze - droga musi być kręta i pełna pułapek. I o tym - najpierw o przemianie, a później o pragnieniu powrotu do dawnego stanu opowiada nam Paul Jenkins. Podsumowaniem i zarazem jedną z najlepiej oddających charakter głównego bohatera opowieścią jest dwuzeszytowe “Na linii ognia”. Oto duch żołnierza w ukrytym przed oczami śmiertelników domu tęskniący za swą ukochaną, a z drugiej strony przepisy narzucane przez miejskich urzędników. Finał tej opowieści będzie zupełnie inny, niż się tego spodziewamy, ponieważ czasami, jak Constantine wie to z własnej praktyki, najlepiej sprawdzają się drastyczne rozwiązania.
(Recenzja pierwotnie ukazała się w "Nowej Fantastyce")

Oceny i opinie
Średnia ocen
5.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
Liczba ocen
5.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
5.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...

Dodaj komentarz