„Awantura” o wystawę komiksową na sesji Rady Miasta Tychy

Data publikacji

2.09.2025 10:58

Komiksowe prace Katarzyny Witerscheim prezentowane w ramach wystawy Dopełnienie. Komiks Katarzyny Witerscheim i śląska makatka zostały skrytykowane przez oburzonego radnego PiS z Tychów. Na sesji rady miasta Łukasz Drob grzmiał o „antyśląskim” i „antychrześcijańskim” charakterze twórczości autorki Heksy i Heleny Wiktorii. Zarzucał jej „rażącą profanację” i „obrazę uczuć religijnych”.

Jak donosi serwis Tychy24.net podczas sesji Rady Miasta Tychy doszło do – jak to zostało określone – „awantury” o wystawę Dopełnienie, na której prezentowane były prace Katarzyny Witerscheim, jednej z najciekawszych i najbardziej uznanych współczesnych artystek komiksowych. Lokalny radny z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Drob był oburzony treściami, jakie można było oglądać w ramach ekspozycji prezentowanej w Muzeum Miejskim w Tychach.

Jak czytamy w relacji przedstawionej na łamach lokalnego portalu informacyjnego:

Ekspozycja zamiast promować dziedzictwo kulturowe Śląska, ośmiesza tradycję, obraża uczucia mieszkańców regionu i profanuje symbole religijne. Oburzenie mieszkańców budzi sposób, w jaki tradycyjne stroje śląskie i górnicze są wykorzystywane w kontekście prowokacyjnym i lekceważącym ich wartość symboliczną.

Wystawa, w której np. postacie w mundurach górniczych zostały zestawione z treściami o charakterze erotycznym, w bezpośrednim kontekście św. Barbary, stanowi rażącą profanację i obrazę uczuć religijnych oraz śląskiej tradycji, a promowanie tego typu materiałów w instytucjach publicznych jest całkowicie nieakceptowalne.

Skandalem jest również fakt, że wystawa odbywa się w sąsiedztwie pomnika Powstańca Śląskiego, upamiętniającego bohaterów walczących o polskość i godność regionu. Organizowana w jego cieniu wystawa, która lekceważy symbole tradycji, religii i historii, jest brakiem szacunku wobec przodków i całej wspólnoty śląskiej.

Radny Drob w ramach dalszych wypowiedzi o samej wystawie i twórczości Witerscheim zaznaczał, że mamy do czynienia z promocją autorki, która „publikuje treści o charakterze erotyczno-pornograficznym” mające charakter „dewiacji seksualnych”. Zwracał uwagę, że zestawienie kobiecych piersi z procesją Bożego Ciała oraz ilustracja przedstawiająca dwójkę całujących się mężczyzn w tradycyjnych, górniczych strojach nie powinny znaleźć się w muzeum.

W związku z interpelacją radnego Droba głos w tej sprawie zabrała dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach, Aleksandra Matuszczyk. Zwracała uwagę, że wśród osób odwiedzających wystawę nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń w związku z jej domniemanym „antyśląskim” czy „antychrześcijańskim” charakterem. Głos ze strony radnego Droba pozostaje całkowicie odosobniony.

Wśród licznych prac Katarzyny Witerscheim – przedstawiających m.in. śląskie zwyczaje, stroje regionalne oraz pracę górników – znalazły się także ilustracje ukazujące całujące się postacie. Ponadto wyeksponowano dwie strony komiksu „Heksa” zawierające kadry, na których przedstawiono postacie kobiece z odkrytymi piersiami: malarkę podczas pracy oraz kobietę siedzącą przy nakrytym stole. Na wystawie nie prezentowano żadnych innych scen o charakterze erotycznym.

Część postaci ukazanych w strojach regionalnych miała zawieszone na szyi krzyżyki – tradycyjny element śląskiego stroju odświętnego. Wśród eksponowanych fragmentów komiksu „Heksa” znalazły się także przedstawienia procesji Bożego Ciała oraz wizerunek św. Barbary. Wszystkie symbole religijne zostały zaprezentowane w sposób godny i adekwatny do kontekstu.

– jak czytamy w relacji na łamach Tychy24.net. Dyrektor Muzeum Miejskiego w Tychach broniła wolności artysty czy artystki o indywidualnej wypowiedzi. Zwracała uwagę, iż muzeum jest przestrzenią debaty publicznej o współczesnych problemach i na współczesne tematy. To miejsce, gdzie można „spotkać i bezpośrednio skonfrontować się z artystką i znaleźć odpowiedzi, dlaczego używa śląskiego sztafażu w opowiadaniu o tym, co jest dla niej istotne”.

W ramach dyskusji radny Grzegorz Gwóźdż z KO, który wystawę Witerscheim widział, zwrócił uwagę, że radny Drob dopuścił się zwyczajnej manipulacji, bo na wystawie żadne treści pornograficzne nie były prezentowane. On sam nie był oburzony tym, co zobaczył w Dopełnieniu.

Z kolei radny Mikołaj Figlarski z KO, który również widział wystawę, zwrócił z kolei uwagę, że mamy do czynienia ze zwykłą próbą cenzurowania sztuki w wolnym kraju. Zaznaczał przy tym, że „kultura żyje swoim życiem” i jednocześnie punktował manipulacje ze strony radnego Droba. Zwracał uwagę, że scena procesji nie ma nic wspólnego z kobiecymi piersiami, a w kwestii męskiego pocałunku:

 Natomiast odpowiadając na tę pana wrzutkę a propos całujących się mężczyzn. Czy naprawdę chce pan powiedzieć, że pośród tylu stuleci Śląska nie zdarzył się ani jeden górnik, który był osobą homoseksualną?

– zapytał retorycznie radny. Z kolei prezydent miasta Tychy Maciej Gramatyka wstrzymał się od wypowiadania na ten temat, bo… nie był na wystawie.

 Nie mam zdania, bo po prostu tej wystawy nie widziałem. Natomiast nie uważam, by moją rolą było cenzurowanie wystaw, które się odbywają. Ingerowanie w to, jak dyrektorzy planują swoje wydarzenia.

Wypowiedzi radnego Drobia na temat prezentowanej w ramach Dopełnienia twórczości Katarzyny Witerscheim świadczą przede wszystkim o niezrozumieniu konwencji, do jakiej odwołuje się komiksowa artystka, a może i znaczenia całej wystawy. Jednocześnie widać w nich wiele złej woli, a być może stanowią jakąś próbę zbicia politycznego kapitału. Zaznaczmy bardzo wyraźnie – można różnie oceniać prace autorki Heksy, ale z pewnością nie mają one charakteru pornograficznego.

W tym miejscu warto wyraźnie zaznaczyć, że pochodząca ze Śląska, urodzona w Katowicach Witerscheim w swojej twórczości dużo miejsca poświęca na szeroko pojmowaną tematykę śląską. Motywy związane z lokalną kulturą i tradycją są w niej głęboko zakorzenione, a wręcz można napisać, że w pewnej mierze są ich celebracją. Doszukiwanie się w nich treści „antyśląskich” czy „antychrześcijańskich” nosi znamiona typowej „paniki moralnej”. Może być zwyczajnie wyrachowanym, wykalkulowanym działaniem ze strony polityka, który chciałby wywołać oburzenie wśród opinii publicznej, aby wzmocnić własne notowania.