Rok 2297. Człowiek skolonizował znakomitą część naszej galaktyki. Na skraju Drogi Mlecznej, pod powierzchnią jałowego księżyca, ekipa górników odkrywa enigmatyczny sarkofag.
W tym samym czasie astronomowie z obserwatorium w Ameryce Południowej zauważają promień kosmiczny, który nagle wylatuje z Małego Obłoku Magellana. Niedługo później Ziemia traci kontakt z bazą księżycową i wysyła na nią zespół naukowców z wojskową obstawą. Na miejscu zastają oni apokaliptyczny widok: mężczyzn i kobiety, którzy pozabijali się nawzajem.
Konsorcjum, zajmujące się eksploatacją zasobów mineralnych różnych planet, postanawia sprowadzić osobliwy artefakt na Ziemię, aby go przebadać i poznać jego sekrety. Co skrywa? Czy jest pozostałością pozaziemskiej cywilizacji? Od chwili jego otwarcia ludzie zaczynają przejawiać niewytłumaczalne zachowania…
Autorami wydania zbiorczego Eternum są scenarzysta Christophe Bec („Siberia 56“, „Mroczna otchłań“, „Pomroka“) oraz rysownik Jaouen Salaün („Elecboy“).
29.09.2025
I
Kolor
Twarda
240×320 mm
156
115,00 zł
9788368346404
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Christophe Bec powraca z kolejną wyprawą w nieznane, tym razem nie pod powierzchnię oceanów, lecz w otchłań kosmosu. „Eternum”, jego najnowszy komiks wydany przez Lost in Time, to monumentalna opowieść o ludzkiej ciekawości, która znów może stać się początkiem końca.
Christophe Bec jak mało który scenarzysta trafia w gusta mojego wewnętrznego, ubóstwiającego fantastycznonaukową otoczkę z horrorowym sznytem dzieciaka. Francuz od lat buduje wokół siebie aurę autora, który jak nikt potrafi tchnąć w swoje historie – jak choćby „Sanktuarium” czy „Mroczną otchłań” - to szczególne poczucie ogromu i grozy — zarówno tej kosmicznej, jak i głęboko ludzkiej. Teraz, w wydanym niedawno przez Lost in Time „Eternum”, opuszcza głębiny na rzecz odległych zakątków kosmosu, tworząc kolejny hołd dla klasycznej fantastyki naukowej z egzystencjalnym rdzeniem. Choć nie zabraknie tu niebezpieczeństwa, zamiast straszyć w duchu „Obcego”, Bec stawia na histerię i grozę o bardziej filozoficznym odcieniu, której bliżej do refleksji rodem z prozy Lema.
Akcja przenosi nas do roku 2297. Ludzkość skolonizowała znaczną część Układu Słonecznego, a postęp technologiczny uczynił z eksploracji kosmosu niemal rutynę. Na górniczym księżycu Aldeman natrafiono jednak na coś, co wymyka się wszelkim standardom – tajemniczy sarkofag ukryty głęboko pod powierzchnią. Jak to bywa w podobnych historiach, wrodzona ludzka ciekawość bierze górę nad rozsądkiem. Naukowcy, zafascynowani znaleziskiem, przystępują do jego badania, uruchamiając tym samym lawinę wydarzeń, które wkrótce odbiją się echem w całym znanym świecie. Z pozoru niewinna misja badawcza przeradza się w dramat na skalę globalną w którym ludzkość stanie u progu unicestwienia.
Scenariusz „Eternum” opiera się na klasycznych regułach gatunku, które Bec zna i wykorzystuje z pełną świadomością. Mamy tu wielkie odkrycie, ludzi mierzących się z czymś, co przekracza ich możliwości, oraz konsekwencje, jakie z tego wynikają. Całość oplata atmosfera naukowej tajemnicy, a autor rozmyślnie odsłania kolejne elementy układanki, dawkując informacje z aptekarską precyzją. Eksploracja opuszczonych ruin, pozaziemskie technologie, drobiazgowe procedury badawcze, niewytłumaczalne wypadki i rosnące poczucie, że bohaterowie nie tyle tracą kontrolę, co uświadamiają sobie, że nigdy jej nie mieli —złośliwi mogliby powiedzieć, że wszystko to znamy aż za dobrze, ale Bec nie stara się na siłę być oryginalny.Jego siłą jest umiejętność nadania dobrze znanym motywom nowego ciężaru emocjonalnego, tak by czytelnik mimo znajomości schematów nie mógł oderwać się od lektury.
Niewątpliwie pomaga w tym fakt, że obok czysto gatunkowej akcji, autor do swojej opowieści wplata i głębsze przesłanie - zastanawia się nad pochodzeniem człowieka i możliwościami spotkania z pozaziemską inteligencją, która być może miała udział w naszym powstaniu. „Eternum” stawia więc pytania o granice wiedzy, o naturę istnienia i o to, co stanie się z nami, gdy naprawdę spojrzymy w twarz temu, co stworzyło nas — lub co może nas zastąpić. W tej refleksyjności tkwi największa siła komiksu: nawet gdy fabuła pędzi naprzód, a wydarzenia przybierają monumentalny charakter, gdzieś w tle rozbrzmiewa echo filozoficznych pytań, które Bec pozostawia bez jednoznacznej odpowiedzi.
Ważnym elementem opowieści jest też struktura narracyjna. Bec prowadzi wielowątkową historię, płynnie przeskakując między odmiennymi perspektywami — od decydentów w siedzibie międzyplanetarnego konsorcjum, przez załogi statków transportujących sarkofag, aż po obserwatoria śledzące kosmiczne zjawiska. Z tych pozornie rozproszonych wątków układa się opowieść o olbrzymiej skali, która z rozdziału na rozdział przybiera coraz bardziej apokaliptyczne rozmiary. Ceną za ten rozmach jest pewna anonimowość postaci — Bec świadomie rezygnuje z pogłębionej psychologii jednostek, czyniąc bohaterem raczej zbiorowość, niż jednostki które zapamiętamy na długie godziny po lekturze. To zabieg ryzykowny, bo utrudnia emocjonalne zaangażowanie, ale konsekwentny: w „Eternum” człowiek jest jedynie elementem większego mechanizmu, trybem w kosmicznym porządku, którego nie potrafi pojąć.
Nie sposób jednak mówić o „Eternum” bez wspomnienia o wizualnej stronie albumu. Rysunki JaouenaSalaüna to prawdziwa uczta dla oczu. Artysta z niezwykłą dbałością o detal tworzy scenerie, w których technologia i przestrzeń kosmiczna mają ciężar potrafią wręcz przygnieść ciężarem. Zmienia perspektywy, gdy trzeba — raz daje nam szerokie, filmowe panoramy oddające gigantyczną skalę przedstawianych obiektów, by za chwilę zbliżyć się do klaustrofobicznych wnętrz baz badawczych. Świetnie wypada też kolorystyka albumu- raz nasycona, a kiedy indziej chłodna i industrialna, emanująca tym specyficznym nastrojem przyszłości, która wydaje się naturalnym przedłużeniem naszej teraźniejszości.
„Eternum” to zatem nie tylko kolejna opowieść o kontakcie z nieznanym, lecz także dzieło, które wpisuje się w długą tradycję science fiction kontemplującego miejsce człowieka w kosmosie. Bec po raz kolejny udowadnia, że potrafi połączyć naukową precyzję z nastrojem tajemnicy i grozy. Jego nowy komiks może nie przeraża w sposób bezpośredni, ale zostawia po sobie coś znacznie trwalszego — to uczucie, że im więcej wiemy, tym mniej naprawdę rozumiemy.