Pułkownik Nick Fury żył wojną przez pół wieku. Teraz siedzi w hotelowym pokoju, mając za towarzystwo jedynie butelkę bourbona, colta 1911 i… wspomnienia. Z Indochin, gdzie walczył u boku obcej armii o skrawek cudzej ziemi. Z Kuby, gdzie miał na celowniku największego wroga Ameryki. Z katastrofalnej wojny w Wietnamie, gdzie poznał młodego snajpera piechoty morskiej Franka Castle’a, który z biegiem lat zasłynie jako śmiertelnie groźny Punisher. I z Nikaragui, gdzie za sprawą rzeźnika o pseudonimie Barrakuda pułkownik Fury poznał cenę wojny, której tak pragnie. Czy właśnie nadszedł dzień spłaty długu?
Autorami tego tomu są Garth Ennis, kultowy twórca między innymi serii „Chłopaki”, „Kaznodzieja” i „Punisher”, oraz Goran Parlov – rysownik znany z komiksów „Punisher Max” czy „Czarna Wdowa – Powrót do domu”.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Fury Max” #1–13.
Komiks tylko dla dorosłych.
18.06.2025
I
Kolor
Twarda
170x260 mm
300
129,99 zł
9788328175310
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Egmont nie kazał długo czekać czytelnikom na drugi (i ostatni) tom przygód Nicolasa Fury. Po niespełna czterech miesiącach dostajemy nową, zupełnie inną opowieść niż te zaprezentowane w pierwszym tomie. Lepszą jakościowo i konstrukcyjnie i cholernie pesymistyczną w wymowie.
Pierwszy tom przygód Fury'ego był dość dziwnym zestawieniem - pierwsza opowieść jechała całkowicie po bandzie i można ją śmiało porównać z wyczynami Punishera w serii Marvel Knights również ze scenariuszem Gartha Ennisa. Drugą można było zaś uznać za origin amerykańskiego szpiega, zabierający czytelników w czasy drugiej wojny światowej i pokazujący jak zmieniał się u bohatera sposób patrzenia na konflikty zbrojne. “Fury Max” z numerem 2 to trochę wypadkowa tych dwóch historii - nadal jest bardzo brutalnie i momentami po bandzie, jak to u Ennisa, ale jednocześnie dostajemy pogłębioną refleksję na temat działań wojennych toczących się w drugiej połowie XX wieku. Takich, w których nie ma już miejsca dla bohaterów walczących z uosobionym historycznie złem. Jest tylko kalkulacja, chęć zysku i bagatelizowanie lub wyolbrzymianie pewnych zagrożeń - wszystko to nie w imię pokoju, tylko w imię korzyści politycznych.
Filmy i seriale Marvela sprzedały nam inny wizerunek tego komiksowego szpiega - ciężar charakterologiczny przesunął się w stronę komediową, choć została ta sama skuteczność w newralgicznych sytuacjach. W “Fury Max 2” nie ma jednak śladu ani po superbohaterach, ani po agencji SHIELD, to po prostu wojenne opowieści dziejące się w historycznych realiach poszczególnych konfliktów, a Fury wcale nie jest tak skuteczny i wszechwładny, jak w innych popkulturowych odsłonach. Kiedy wrogów jest za dużo lub, kiedy strategia się sypie on też może się pomylić w swoich kalkulacjach i zapłacić za to straszną cenę. To w zasadzie opowieść o róznych - jak się okazuje najczęściej skazanych na porażkę - próbach odwrócenia sytuacji czy to na froncie, czy to na innym wycinku konfliktu. Próbach, które mają przynieść wymierne korzyści amerykańskim mocodawcom Fury’ego.
Ta opowieść to nic innego jak spowiedź po latach mocno podstarzałego agenta, który na wszystkich tych wojennych frontach utracił to, co najważniejsze - nadzieję i miłość - bo dokonał takiego a nie innego wyboru życiowego. Sensem jego życia zawsze był konflikt zbrojny, bo tam się sprawdza najlepiej, ale koszty takiego wyboru i przede wszystkim odarcie ze wszelkich złudzeń co do ludzkiej natury sprawiło, że po tych wszystkich przeżyciach wydaje mu się, że po prostu pobłądził i pod koniec, po kolejnych stratach, został z niczym. Wszystkie konflikty, które pokazuje nam Ennis w swoim komiksie - w Indochinach w 1954 roku, na Kubie w 1961, w Wietnamie w 1970 i w Nikaragui w 1984 przyniosły jedynie rozczarowanie i niepotrzebne śmieci.
Trochę dla przeciwwagi, ale i dla podkreślenia rozterek Fury’ego, wraz z historią szpiega Enis rozwija historię innych bohaterów. George Hartherly to można rzec side-kick Fury’ego, który bierze z nim udział w kolejnych konfliktach, zawsze wierząc, że to co robią jest dobre i ma sens. Mamy też rodzaj femme fatale - Shirley DeFabio, kochankę Fury’ego, świetnie wykreowaną przez Ennisa, która podobnie jak tytułowy bohater dokonuje złych wyborów życiowych i z każdym kolejnym przejściem w czasie widzimy, jak zmienia się jej podejście do świata i życia, Wreszcie jest też kongresmen McCuskey - to on, a nie przeciwnicy Fury’ego w konfliktach zbrojnych jest najbardziej odstręczającą postacią komiksu. I to on, razem z innymi podobnymi mu tuzami jest odpowiedzialny za przygnębiający obraz świata w historii Gartha Ennisa.
Nie zapominajmy, że to również historia Grorana Pavlova, rysownika komiksu. Ennis i Parlov współpracowali już przy serii Punisher Max, a jednak wydaje się, że to właśnie przy komiksie o Furym osiągnęli wypracowane wspólnie komiksowe mistrzostwo. Dotychczas takim wzorem współpracy był tandem Enisa ze Stevem Dillonem - razem, przede wszystkim w “Kaznodziei” osiągnęli ten rodzaj twórczej równowagi, który zaowocował jedną z najlepszych, komiksowym opowieści, w której cynizm i groteska mieszały się w nieoczekiwanych proporcjach z niespodziewana liryką. Parlov operuje swobodniejszą kreską, której również nieobce są elementy groteski, ale na momenty wzruszeń nie ma tu już miejsca. Jest tylko brudny fach, który potrafi przeorać ludzkie dusze, jest zero nadziei i odhaczanie kolejnych życiowych porażek. Na tle tego przygnębiającego zestawu, jedyną iskierką wiary w człowieka i próbą odnalezienia sensu w tej całej wojennej grozie są przytoczone w końcówce słowa Hatherly’ego. Choć z perspektywy Fury’ego, kończącego swoją spowiedź w pokoju hotelowym, to tylko słowa.