Pingwin, król przestępczego podziemia Gotham, po tym jak oficjalnie „umarł”, wiedzie spokojne życie na emeryturze w Metropolis. Gdy jego dzieci walczą o utrzymanie wpływów w kryminalnym imperium, Oswald Cobblepot gotuje obiady dla swojej dziewczyny i kupuje drogie garnitury. Sytuacja się zmienia, gdy rząd Stanów Zjednoczonych werbuje Pingwina jako agenta. Zadanie wydaje się proste: musi odzyskać Iceberg Lounge i swoje imperium.
Aby zająć dawną pozycję, Pingwin musi zebrać odpowiednich ludzi. Czy uda mu się to bez narażania życia? Jak zareaguje Batman, którego Pingwin wrobił w swoją śmierć?
Wielokrotnie nagradzany autor bestsellerów Tom King („Mister Miracle”, „Gotham. Rok pierwszy”, „Człowiek Cel”) i rysownik Rafael De Latorre („Daredevil”) przedstawiają krwawą opowieść o odkupieniu i zemście!
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Batman” #125–127 i „The Penguin” #1–7.
22.01.2025
I
Kolor
Miękka ze skrzydełkami
167x255 mm
200
79,99 zł
9788328165823
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
W zeszłym roku serialowy “Pingwin” stał się popkulturowym wydarzeniem. Komiks ze scenariuszem Toma Kinga kontynuuje tę świetną passę, również analizując intrygującą osobowość tytułowego złoczyńcy.
Tom King przyzwyczaił nas w ostatnich latach (jeśli nie liczyć jego runu o Batmanie) do stojących gdzieś na uboczu superbohaterskich opowieści, w których scenarzysta głęboko wnikał w psychikę bohaterów i jednocześnie prowadził gatunkowe gry. Jego scenariusze, tak jak choćby wydane niedawno “Gotham. Rok pierwszy” to reinterpretacje znanych historii i motywów, do których King dodaje zazwyczaj nowe elementy, które niejednokrotnie wywracają cała znaną historię do góry nogami. Można pokusić się o porównanie do opowiadań Sapkowskiego o Wiedźminie, w których polski autor reinterpretował baśniowy kanon - zaś w przypadku Toma Kinga chodzi o polemikę z superbohaterską klasyką.
‘Pingwin” to jednak trochę inny przypadek. Ta historia rozgrywa się bowiem w aktualnej osi czasowej Uniwersum DC - to poboczna seria jawnie nawiązująca do głównego runu o Batmanie. Jak pamiętamy z “Failsafe”, pierwszego tomu “Batmana” ze scenariuszem Chipa Zdarsky’ego (w “Pingwinie” Zdarsky również jest obecny jako współscenarzysta) - zaaranżowanie przez złoczyńcę własnej śmierci uruchomiło zaprojektowany dawno temu przez Batmana bezpiecznik, stworzony na wpadek gdyby superbohater przekroczył nieprzekraczalną granicę i bezpośrednio doprowadził w swej krucjacie przeciw przestępczości do czyjejś śmierci. I podczas gdy Batman prowadził zmagania z Failsafem, Pingwin, pod zmienionym nazwiskiem prowadził bezpieczne życie emeryta w Metropolis, a jego schedą w Gotham zawiadywał dwójka jego niebezpiecznych latorośli.
W tym miejscu wchodzi Tom King i na nowo bierze Pingwina w obroty. Jak wskazuje sam tytuł, złoczyńca zapewne wróci do Gotham, pytanie w jakim stylu? I cóż, w tej kwestii Tom King nie zawodzi, bo to tak naprawdę jego kolejna, osobna opowieść, nawet jeśli fabularne uwarunkowania wtłaczają ją w aktualne kontinuum uniwersum. Amerykański scenarzysta po raz kolejny udowadnia, jak bardzo ważny jest sposób narracji, dzięki któremu można intrygująco rozbudować psychologię postaci - to właśnie dostajemy w “Pingwinie”.
Każdy zeszyt to w zasadzie oddzielny akt szeroko zakrojonego planu, który z powrotem ma zaprowadzić Pingwina na szczyty przestępczej hierarchii w Gotham. Nic to, że za całą intrygą stoją amerykańskie służby zmuszając Pingwina do podjęcia działań - bo kiedy już się ich podejmuje realizuje je ze śmiertelną precyzją. I właśnie w tej w przekonujący sposób pokazania precyzji tkwi siła historii Kinga. A fakt, że narracyjnie postać Pingwina budowana jest - dosłownie - głosami wielu mniej lub bardziej związanych z nim postaci, pokazuje wielowymiarowość i (nawet jeśli morderczą) głębię tej postaci. W efekcie dostajemy pełny i zarazem przerażający portret złoczyńcy - niczym serialu platformy Max.
A przy okazji tę pingwinową teraźniejszośc dopełniają jeszcze retrospekcje, w których King wykorzystuje okazję, by namieszać we wspólnej historii Batmana i złoczyńcy, czyniąc z tego ostatniego postać równie istotną dla mitologii Człowieka Nietoperza, co Joker. Co więcej to właśnie historia o Pingwinie wydaje się dużo ciekawsza i atrakcyjniejsza od wszystkiego, co ostatnio działo się z Jokerem w świecie Batmana - widać jak na dłoni, poprzez porównanie, że nadmierna eksploatacja czyni czasem większe szkody i naprawdę warto - tak ja to robi Tom King w “Pingwinie” - wrócić do źródeł i spojrzeć na nie pod nieco innym kątem.
Dostajemy zatem album, który wchodzi lepiej niż główna opowieść o Batmanie, czy inne równoległe serie z uniwersum DC . To naprawdę dopracowany komiks, takze w warstwie graficznej. Po pierwsze, Pingwin na rysunkach Rafaela de Latorre nie wygląda na ekstrawaganckiego psychopatę, tylko na zmęczonego życiem starego wygę, który robi to, co umie najlepiej - plnanuje ruchy idąc po trupach. Bardziej przerażająco i koszmarnie Pingwin wygląda w retrospekcjach - jego księżycowa twarz na rysunkach Subica wygląda jakby dopiero się konstynuowała, jakby dopiero miała nabrać charakteru, choć już widać na niej wyraźny cień, Nie cień szaleństwa, czy wspomnianej wyżej ekstrawagancji, z którą najczęściej kojarzy nam się ten bohater, ale właśnie cień tego morderczego pragnienia bycia na szczycie, które tak jak w przypadku serialowego Pingwina, zawładnęło jego jestestwem. Drugi tom tej historii zapowiada się naprawdę ekscytująco.