Drugi tom przygód X-Men z okresu „Rządów X”.
Relacje między nowym narodem mutantów a resztą świata od początku były napięte, ale dla X-Men wszystko jest jasne jak słońce: robisz, co trzeba, pomagasz tym, którzy wołają o pomoc, i ratujesz planetę. Wierni tym zasadom Cyclops, Marvel Girl, Sunfire, Rogue, Wolverine, Synch i Polaris nie cofają się przed żadną bitwą… i nigdy się nie nudzą. Tym razem przyjdzie im się zmierzyć z Cordycepsem Jonesem, który jest tak dziwaczny, że nawet mutanci drapią się po głowie, z Doktorem Stasisem z Orchis, który ma doktorat ze złowrogich planów, a także z przerażającym władcą koszmarów. Czy znajdą też czas, by przyjrzeć się bliżej tajemniczemu Kapitanowi Krakoi?
Scenariusz tego tomu napisał Gerry Duggan, znany z komiksów o Deadpoolu i Strażnikach Galaktyki, a także z serii „Savage Avengers”. Rysunki stworzyli Pepe Larraz („Ród X/Potęgi X”, „X-terminacja”) i Javier Piña („Doktor Strange”, „Kapitan Ameryka: Steve Rogers”).
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „X-Men” #1–7 i należy do cyklu „Rządy X”. Ukazujące się w nim komiksy kontynuują wątki ze „Świtu X”, w którym scenarzysta Jonathan Hickman otworzył zupełnie nowy rozdział w historii Marvelowskich mutantów.
22.01.2025
I
Kolor
Miękka ze skrzydełkami
170x260 mm
192
79,99 zł
9788328175006
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
W drugim tomie serii o X-Men w ramach “Rządów X” za scenariusz nie odpowiada Jonathan Hickman i to od razu robi różnicę. U Gerry’ego Duggana nie czuć już tej żelaznej precyzji, choć w zamian mamy w wielu momentach coś na kształt radosnej improwizacji.
Między pierwszym tomem Hickmana a drugim Duggana wydarzyły się niezwykłe rzeczy i nie chodzi bynajmniej jedynie o wybory, w których wyłoniono nowy skład drużyny X-Men. Najważniejsze wydarzenie w opowieści o Hellfire Gali to rzecz jasna zaanektowanie przez mutantów Marsa i przekształcenie czerwonej planety w bliźniaczą, choć aktualnie odległą od Krakoi Arakko. Drugi tom sagi o drużynie X-Men skupia się na przeróżnych konsekwencjach związanych z tym wydarzeniem - oznacza to przede wszystkim pełne ręce roboty dla Scotta Summersa, Jane Grey i spółki. Dla ludzi był to bowiem wstrząs, z kolei dla różnych sił kosmicznych rodzaj zarówno zachwiania równowagi wszechświatowej jak i intrygujący przyczynek do baczniejszego zwrócenia uwagi na obszar Układu Słonecznego. Dlatego w tym albumie dzieje się naprawdę wiele, fabuła skacze po przeróżnych lokalizacjach, a sami X-Men zdają się z tego pełnego zaangażowania czerpać rodzaj satysfakcji, że oto w pełni zostali zaangażowani w obronę nie tylko Ziemi, ale i własnych interesów. Ta wyraźna zmiana nastawienia jest zresztą bardzo stymulująca - bo odkąd mutanci znaleźli takie w pełni własne miejsce na Ziemi (czyli Krakoę), ich ogólne nastawienie do życia wyraźnie się poprawiło. Ciekawie jest obserwować jak już od dłuższego czasu to mutanci rozdają na Ziemi karty, zamiast wiecznie trwać w niepewności i strachu przed ludźmi.
Drużyna X-Men jest tak pewna swojej aktualnej pozycji, że nawet - jak widzimy to w pierwszym zeszycie - wprowadza się w Nowym Jorku do… Domku na Drzewie, który powstaje w centrum miasta za sprawą możliwości adaptacyjnych Krakoi i stanowi dla nowojorczyków oczywistą atrakcję. Jednak to tylko jeden z przeplatających się wątków w niniejszym albumie, w którym Duggan postanowił upchać ich jak najwięcej, przez co historia choć intrygująca, wydaje się być mocno poszatkowana.
Co jest zatem najciekawsze w tym tomie? Na pewno włączenie do intrygi dziennikarza Bena Uricha, który za pewnym podszeptem bada sensacyjną w swoim zalążku kwestię możliwości wskrzeszania mutantów, którą zapewnia Krakoa - to może być game changer i jego pośrednie konsekwencje widzimy w wątku tajemniczego Kapitana Krakoi.
Ciekawa jest również postać multimilionera Feilonga, który przez lata szykował się do wyprawy na Marsa i zagospodarowania powierzchni Czerwonej Planety, po czym mutanci w jedną noc pogrzebali jego ambitne plany. Teraz milioner pała chęcią zemsty i takiej dokonuje - to zemsta wyrafinowana i w jakiś sposób bardzo ludzka w swej naturze. Działania milionera to też znak, że jednak mutanci wciąz muszą liczyć się z ludźmi, którzy pewnych rzeczy tak łatwo nie odpuszczą. A w tle czai się jeszcze doktor Stasis z Orchis, który swoimi knowaniami zarzuca na mutantów coraz szerszą sieć, przez co zapewne będą mieli oni jeszcze wiecej na głowie.
Za to nie za bardzo zdaje egzamin wątek Planety Gier, na której różne kosmiczne rasy postanawiają zabawić się losem Ziemi i wypuszczają na naszą planetę przeróżne plagi. Kolejne starcia mutantów są teoretycznie widowiskowe, ale czytelnik jedynie ziewa podczas lektury, nawet jeśli te walki mają ciekawy przebieg dzięki uruchomieniu przeróżnych, mutanckich zdolności. Ale tak to już jest, w każdym albumie o X-Men musi być obowiązkowa rozwałka i trzeba ją odhaczyć.
Z jednej strony nowy tom to zatem chaotyczny zbiór przeróżnych historii - wydaje mi się, że odczuwamy ten chaos bo nie znamy po polsku innych serii prowadzonego przez Hickmanna projektu, do których zapewne w niniejszym tomie są odwołania. Z drugiej strony, ten brak pełniejszej wizji świadczy przede wszystkim o tym, jak mocno złożoną i ambitną opowieścią jest ów projekt. Trzeba pogodzić się z tym, że niniejszy tom to jedynie fragment większej całości, dający jednak sporo radochy z lektury i oglądania przygód X-Men. Na rysunkach Pepe Laraza, Javiera Pina i Ze Carlosa, z naprawdę fajnymi kolorami Marte Gracii i Erica Arcinegi, kolejne przygody zapracowanych, ale i wyraźnie szczęśliwych X-Men wyglądają wiarygodnie, nawet jeśli na zdrowy rozum z wiarygodnością mają niewiele wspólnego.