The Good Asian. Dobry Azjata

Kwestie związane z dyskryminacją rasową występującą w Stanach Zjednoczonych to temat bardzo pojemny i przez popkulturę przerobiony na wiele sposobów. Ileż to już było filmów, książek, komiksów, które rozprawiałyby się z tym motywem. Jednak punkt widzenia, który został przyjęty przez autora „Dobrego Azjaty” jest na pewno oryginalny. Mamy tu do czynienia ze spojrzeniem na problem dyskryminacji rasowej w okresie międzywojennym, która skoncentrowana była tym razem na mieszkańcach Azji. Główny bohater komiksu to Edison Hark, detektyw posiadający chińskie korzenie, który stara się rozwiązać zagadkę zaginięcia młodej kobiety Ivy Chen. Tajemnicze zaginięcie jest ściśle powiązane z rodziną amerykańskiego przemysłowca, u którego nasz detektyw wraz ze swoją matką odnalazł w przeszłości bezpieczną przystań. I jak to w dobrych kryminałach bywa, czym bardziej bohater angażuje się w prowadzone śledztwo, tym więcej brudu wylewa się na wierzch. Z odkrywaną powoli prawdą związane są kolejne problemy, pojawiają się ofiary, intryga się zagęszcza i robi się naprawdę niebezpiecznie. Jednak to co jest najważniejsze w tym komiksie nie dzieje się na pierwszym planie. Autor bardzo mocno ukierunkował swój komiks, aby ukazać jak bardzo problem dyskryminacji dotykał na przełomie XIX i XX wieku Chińczyków i innych emigrantów pochodzących z Azji. Obraz tego amerykańskiego raju, w którym Azjaci byli bez ogródek traktowani jako obywatele gorszej kategorii, jest dojmujący. Autor bez znieczulenia pokazał jak takie działania potrafiły niszczyć ludzi, ich samoocenę, poczucie własnej wartości. I dołożył jeszcze do tego przejmujące spojrzenie detektywa Harka na realia wokół, jego komentarze, które nie pozostawiają wątpliwości, gdzie jest miejsce takich jak on. To w gruncie rzeczy smutny, ale ważny komiks. Jeśli jesteście fanami kryminałów noir nie wolno przejść Wam obojętnie obok „Dobrego Azjaty”. A jeżeli widzieliście film „Chinatown” i dobrze wspominacie ten seans, to tym bardziej musicie rozwiązać zagadkę: co się stało z Ivy Chen. Zdecydowanie warto!