Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
W jednym miesiącu Egmont zaserwował czytelnikom podwójną dawkę przygód Tytanów. Jedna dawka znalazła się w “Nightwingu”, a druga już w albumie w całości poświęconemu tej grupie bohaterów. Warto przyswoić sobie obie dawki, zwłaszcza że scenariusz do komiksów napisał Tom Taylor.
W Uniwersum DC, po cyklu “Batman. Death Metal”, a następnie po “Najdłuższej granicy” i po “Mrocznym koszmarze na Nieskończonych Ziemiach” sytuacja wciąż jest płynna, a czytelnicy wiedzą, że teoretycznie należy spodziewać niespodziewanego, a faktycznie po prostu różnych zmian. Ot choćby takich, że w roli grupy superbohaterów broniących Ziemi występują Tytani, a nie Liga Sprawiedliwości. Nie wiem, czy warto dyskutować nad sensem tych zmian, bo tak naprawdę wielkie superbohaterskie uniwersa od lat kręcą się w kółko. Lepiej chyba przyjąć zasadę, że oceniamy samą historię - jeśli daje radość z czytania, to jest dobrze. A w przypadku “Tytanów”, trzeba przyznać, że jest naprawdę dobrze.. Nawet jeśli mamy nieodparte poczucie, że to wszystko już było.
Zanim zaczniemy lekturę, warto rzucić okiem na tylną stronę okładki. Na kilku obrazkach widzimy poszczególnych członków Tytanów, ale jeden z nich, pojawia się na wszystkich. To zielonoskóry. Beast Boy, który jak widać z tych migawek ma radosne podejście do życia. To podejscie w niniejszym tomie zostanie jednak zweryfikowane - nie na darmo tytuł komiksu (jak również kolejnej odsłony) nosi tytuł ‘Świat Bestii”. Zanim jednak dotrzemy do tej głównej historii czeka nas przystawka w postaci pięciu zeszytów z historią “Wyjście z cienia;’, w której razem z superbohaterami będziemy prowadzić śledztwo w sprawie śmierci Flasha. A fakt, że on sam będzie jednym z tych prowadzących dodaje fabule dynamiki i skutecznie podnosi oczekiwania czytelnicze.
Tak naprawdę, ta jedna tajemnicza sprawa stanowi wstęp do szerzej zakrojonej historii, która przerodzi się z czasem w tytułowy “Świat Bestii”. Kolejne warstwy tej fabuły, szczególnie mocno związane ze znanym z wcześniejszych przygód Tytanów Kościołem Krwi, Tom Taylor umiejętnie odkrywa w serii cliffhangerów, a rysownik Nicola Scott z prawdziwą pasją rozwija graficznie dramatyczne wydarzenia - w końcu robi się z tego intryga o prawdziwie kosmicznym wymiarze. Nightwing i reszta drużyny zostaną tu uwikłani w coś, co będzie dotyczyć każdego z Ziemian, a wspomniany wyżej Beast Boy stanie się centralną i zarazem tragiczną postacią. Emocje podczas lektury nie opuszczą nas ani na chwilę.
No dobrze, fabuła fabułą, wątków jest tu co niemiara, Na tle dramatycznych wydarzeń najciekawiej w historii napisanej przez Toma Taylora sprawdzają się dylematy i emocje (skrywane lub nie) u poszczególnych bohaterów. Już w solowym tomie “Nightwinga” było czuć, że Taylor dobrze czuje całą drużynę Tytanów i w przemyślany sposób funduje im różne życiowe zagwozdki (ta z obdarzeniem Nightwinga mocami była szczególnie wyrazista). W “Świecie Bestii” zaś rozwija motyw uczucia między Beast Boyem a Raven. Oboje, przy swoich zdolnościach, które są również rodzajem ograniczeń, uczą się wspólnego życia. Na tle widowiskowych wydarzeń ten wątek wybrzmiewa jeszcze mocniej. A sam prosty, acz konsekwentie prowadzony wątek panoszacego się na Ziemi zagrżenia ma takie momenty, że potrafi wcisnąć w fotel. Naprawdę, dawno podczas czytania superbohaterskiego eventu nie czułem takich emocji.
Problem w tym, że każdy kapitał można szybko roztrwonić. Fakt, że czeka nas druga część “Świata Bestii’ sugeruje taką możliwość, jak również wałkowanie tego tematu w pobocznych zeszytach - a takie dostajemy pod koniec tomu. Jeden z nich, zatytułowany “Królestwo” wydaje się kompletnie odstawać od głównej fabuły, ale za to ma zadziwiająco ekspresyjne rysunki i nieszablonowe kolory Kerona Granta co sprawia, że w każdą planszę wpatrujemy się z pełną uwagą. Kolejny zeszyt wprowadza do eventu postać superbohaterki Śniącej, konfrontującej się z Amandą Waller i tutaj naprawdę robi się ciekawie. Dwie pozostałe historie to już kilkustronicowe epizody, jeden humorystyczny rodem z Gotham, udanie wykorzystujący postać Harley Quinn, drugi dramatyczny, z SUpermanem i Lois Lane, w którym najważniejsza jest ostatnia plansza, mogąca kierować fabułę na jeszcze ciekawsze tory. Jak z tym będzie, przekonamy się w kontynuacji, na razie nowa seria o Tytanach wypada naprawdę dobrze..