Relacja z Lucca Comics and Games 2025

Data publikacji

14.11.2025 07:30

Kategorie

Publicystyka

Tydzień temu Kajetan Kusina, scenarzysta m.in. serii Niesłychane losy Iwana Kotowicza czy zina Droga Jode…, w specjalnym wydaniu swojego newslettera podzielił się wrażeniami z tegorocznej edycji największego europejskiego popkulturowego konwentu jakim jest Lucca Comic and Games. Dziś natomiast mam przyjemność przedrukować go na łamach komiksopedii, w wersji rozszerzonej o dodatkowe zdjęcia. Zapraszam do lektury.

Witam Was serdecznie po powrocie z urlopowej przerwy. Tych czekających na normalny odcinek newslettera muszę trochę zmartwić – taki pojawi się dopiero za tydzień, bo po prostu muszę nazbierać na niego materiałów. Jednak postanowiłem wysłać Wam pierwszy odcinek specjalny, w którym skupiam się na wrażeniach (oraz daję praktyczne porady) z wizyty na tegorocznym Lucca Comics and Games. Zapraszam do zwiedzania.

Czym jest Lucca Comic and Games?

Lucca 2025 Kajetan 01

Odbywający od 1992 roku się w położonej niedaleko Pizzy Lucce, festiwal uznawany jest za największą europejską imprezę komiksową (a na świecie ustępuje tylko tokijskiemu Comiketowi). Jego skalę może uświadomić fakt, że w rekordowym 2022 roku sprzedano na niego 319 926 biletów. Dla porównania na tegorocznym Pyrkonie pojawiło się „zaledwie” 66 785 uczestników. Warto od razu zaznaczyć, że komiks jest tu tylko jednym z elementów, bo Lucca ma charakter ogólnonerdowego conu, co odróżnia ją od czysto komiksowego festiwalu we francuskim Angouleme. Impreza odbywa się przez pięć dni w ostatni tydzień października. W tym roku przypadało to na daty 29.10-02.11.

Jak się zabrać do wyjazdu na Lucca Comics and Games?

Zanim przejdę do opisywania wrażeń z tegorocznej edycji, to pozwolę sobie na trochę konkretnych informacji, które mogą okazać się przydatne dla tych, którzy sami chcieliby wybrać się na ten festiwal.

Po pierwsze: jeśli nie chcecie zapłacić milionów za noclegi to radzę zebrać większą ekipę i zacząć ogarniać temat już teraz.

Jak pewnie możecie się domyślić, w samej Lucce noclegi wyprzedają się w błyskawicznym tempie i szybko osiągają astronomiczne kwoty, więc warto szukać ich w okolicznych miasteczkach. Jak chociażby położnej około pół godziny jazdy pociągiem Pizie, która poza sezonem służy swoją olbrzymią bazą turystyczną. Rzuciłem okiem na airbnb i obecnie da się znaleźć całkiem porządne opcje za mniej niż 200 zł za noc.

Jeśli uda się Wam zebrać większą ekipę, to możecie zaszaleć i za dalej niewielkie pieniądze znaleźć sobie coś ekstra. Nasza jedenastoosobowa ekipa mieszkała w oddalonej o 15 minut spacerem od peronu olbrzymiej willi z basenem. O takiej:

Lucca 2025 Kajetan 02
Jeden z kilku salonów w naszej chatynce

Co prawda sanitarnie nie wszystko tam grało (kanaliza lubiła zaśmierdzieć), ale w środku było tyle przestrzeni, że mogłoby tam spokojnie przebywać z dwa razy więcej osób. Do tego klimat był niepowtarzalny Cena? Za sześć nocy zapłaciliśmy tylko 1090 zł od głowy.

Po drugie: karnety na festiwal także warto kupić z wyprzedzeniem, najlepiej jeszcze w lipcu. Wtedy cena za pięć dni wynosi 87 euro (plus koszt wysyłki biletów, bo Włochy lubią metody ze średniowiecza), czyli niewiele więcej niż płaci się za karnet na Pyrkon.

Po trzecie: Zaletą festiwalu jest na pewno to, że do Pizy można przylecieć z wielu polskich miast za około 500-700 zł, więc tutaj także nie ma tragedii.

Natomiast bilet w jedną stronę na trasie Piza-Lucca kosztuje 4 euro, więc w ciągu pięciu dni wydamy 40 euro.

Podsumowując: Na sam festiwal, noclegi i transport wydamy około 2250 zł. Reszta to już kwestia wyżywienia i innych tego typu przyjemności.

Czy to dużo? Trudno mi ocenić, ale na pewno wychodzi o wiele taniej niż wspomniany festiwal w Angouleme i prawdopodobnie jest jedną z tańszych imprez o tej skali.

Po czwarte: spotkania z najważniejszymi gośćmi festiwalu podlegają dodatkowej rezerwacji. W tym roku dotyczyło to między innymi paneli z Tetsuo Harą czy Hideo Kojimą. Polowałem na spotkanie z tym ostatnim, ale wejściówki rozeszły się dosłownie w pięć sekund od ich uruchomienia. Ich zdobycie graniczy chyba z cudem, więc nawet nie warto się nastawiać.

Relacja właściwa

Dzień 1

Lucca 2025 Kajetan 03
Kevin Eastman opowiada w kościele o narodzinach Żółwi Ninja

Środa była dla nas dniem przeznaczonym na rozpoznanie terenu. Zaplanowany mieliśmy tylko jeden punkt programu – spotkanie z Kevinem Eastmanem, czyli twórcą Żółwi Ninja. W samej Lucce wylądowaliśmy bez problemów około 12.00. Już tego dnia spodziewaliśmy się legendarnych festiwalowych tłumów, ale środa okazała się pod tym względem bardzo nie uporczywa. Do punktu wymiany biletów na opaski dostaliśmy się bez żadnej kolejki, więc prawie od razu byliśmy gotowi do zwiedzenia terenu festiwalu.

W tym momencie warto zaznaczyć, że Lucca Comics and Games jest rodzajem festiwalu, który rozsiany jest po terenie całego miasteczka, w którym się odbywa. Ma to swoje niewątpliwe zalety, bo przy okazji można zwiedzić naprawdę urokliwą miejscowość, ale przekłada się też na naprawdę dużo chodzenia, bo niektóre atrakcje oddalone są od siebie nawet o 15 minut spacerem.

Miasto było już trochę zapełnione i wszędzie przechadzali się cosplayerzy, ale nie było mowy o uczuciu przytłoczenia. Dość szybko znaleźliśmy się w miejscu, w którym miało odbyć się spotkanie. na chwilę się przestraszyliśmy pełnej ludzi kolejki. Jednak okazało się, że ta dłuższa stoi do znajdującego się obok namiotu LEGO, a na samego Eastmana czeka stosunkowo niewiele ludzi.

Lucca 2025 Kajetan 04
I efekt tej pracy w czasie spotkania

Po chwili znaleźliśmy się w kościele, w którym odbywało się spotkanie. Nie sądziłem, że będę kiedyś słuchał o Żółwiach Ninja w świątyni, ale przystosowanie budynków sakralnych do festiwalu okazało się jedną z bardziej charakterystycznych cech całej Lukki. Spotkanie autorskie z Kevinem Eastmanem odbywało się w formie nazywanej tu Showcase – gość odpowiadał na pytania prowadzącego i jednocześnie rysował na żywo podobiznę Raphaela. Bardzo fajny koncept, który z pewnością urozmaica rozmowę. Sam Eastman wydał się niesamowicie pozytywnym człowiekiem nadal podjarany tym, że głupkowaty pomysł sprzed czterdziestu lat na zawsze zmienił jego życie. Oczywiście pytania były zadawane po włosku, a tłumacz przekazywał je szeptem na ucho, więc rozumiałem tylko same odpowiedzi, no ale to już urok wybierania się na festiwal w tego typu kraju.

Po tym punkcie programu pokrążyliśmy trochę po mieście w poszukiwaniu jedzenia. To moment, w którym można docenić fakt, że poruszanie się po festiwalu łączy się ze zwiedzaniem bardzo urokliwego miasta. O samej knajpie nie będę pisał nic poza tym, że główny kelner był przebrany za Gargamela a reszta popitalała w kostiumach Smurfów. Szanuję starania, ale efekt był jednak trochę krindżowy.

Następnie przeszliśmy się do tak zwanej Poncle Village, czyli strefie poświęconej Vampire Survivors. Sam nie wiem czemu, ale spodziewałem się, że będzie to forma wystawy, która pozwoli przenieść się do pikselowego świata gry. Zamiast tego otrzymałem coś w ramach średniowiecznego festynu, na którym można było zagrać w parę jarmarcznych gier i dostać w nagrodę trochę pierdół w stylu naklejki. Nawet fajnie to wyglądało, ale jednak byłem trochę rozczarowany.

Lucca 2025 Kajetan 05
Jeden z fajniejszych momentów wystawy Kevina Eastmana

Następnie wybraliśmy się na prawdziwe wystawy, z których najbardziej interesowała nas ta poświęcona Kevinowi Eastmanowi. Fajnie zobaczyć jego oryginalne szkice, ale sama ich ekspozycja była dość nudna. To na pewno nie jest poziom ogarnięcia przestrzeni wystawienniczej znany z Angouleme, czy chociażby tegorocznej wystawy Przemysława Truścińskiego na Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Dużo lepiej przygotowana okazała się wystawa poświęcona historii Games Workshop i Warhammera. To nie do końca moja bajka, ale miłośnicy tego uniwersum musieli być zachwyceni.

Lucca 2025 Kajetan 06

Potem przeszliśmy się jeszcze do namiotu, w którym mieściła się strefa targowa poświęcona wszelkiej maści komiksom. Dużo dobra, ale głównie po włosku, więc wizyta tam ograniczała się głównie do przeglądania i myślenia “ja pitolę, ile tego jest”. To był dla mnie ostatni element pierwszego dnia festiwalu, ale część znajomych została jeszcze na wieczornej imprezie muzycznej, z której byli zadowoleni. Jak stwierdził jeden z towarzyszy “DJ wyjątkowo pięknie grał”.

Dzień 2

Lucca 2025 Kajetan 07
Ja z dojebanym chłopem na wystawie Tetsuo Hary

Dzień drugi rozpoczął się ze sporym opóźnieniem spowodowanym ulewą, która w czwartek nawiedziła Toskanię. I piszę tu tylko o delikatnym deszczyku tylko o prawdziwym oberwaniu chmury, które uniemożliwiało wyjście z domu. Na szczęście około 11 było już na tyle znośnie, że uzbrojeni w parasolki mogliśmy wyruszyć na kolejny dzień nerdozy. Po dotarciu do Lukki dało się odczuć, że uczestników jest coraz więcej, ale nadal było znośnie. Tym razem na początek skierowaliśmy kroki do kolejnego namiotu handlowego, tym razem dedykowanego wszelkim rodzajom planszówką, karcianką i rpgom. Dużo wszystkiego, strefy, w których można było sobie pograć w prezentowane gry (na Riftobound, czyli karciankę League of Legends nie było szans się dostać) i nakupować dobroci. Fajnie się na to wszystko patrzyło, ale dla mnie osobiście to był pierwszy moment festiwalu, w którym odczułem przebodźcowanie spowodowane tłumami. Z rzeczy wartych wymienienia warto wspomnieć o mini-wystawie poświęconej Mork Borgowi (zresztą Johan Nohr był jednym z gości festiwalu). Jak przystało na ten system, była bardzo klimaciarska.

Lucca 2025 Kajetan 08
Mork Borg, czyli mrok nad mroki.

Po oglądaniu gierek przyszedł czas na kolejne spotkanie z festiwalowym gościem, tym razem Johnem Romitą Juniorem – jednym z bardziej znanych rysowników pracujących dla Marvela, którego, zmarły dwa lata temu, ojciec także rysował i był odpowiedzialny za chociażby chyba najbardziej klasyczny wizerunek Spider-Mana. Piszę o kontekście rodzinnym, bo to on był najważniejszy na tym spotkaniu. Przyszedłem na rozmowę o rysowaniu trykociarzy, a dostałem bardzo wzruszającą opowieść o relacji ojca z synem, lekcjach pokory i realizowaniu swoich marzeń bez patrzenia się na to, co mówią inni. Romita Junior sam uronił kilka łez i ogólnie czuć było, że te wszystkie emocje wciąż są dla niego żywe.

Po wzruszającym spotkaniu z panem JR JR (to na tyle zabawne, że trzeba o tym wspomnieć) trzeba było trochę odbić z wrażliwością, więc wybraliśmy się na najważniejszą wystawę festiwalu, tą poświęconą Pięści Gwiazdy Północy Tetsuo Hary. Nigdy nie czytałem tych mang, a niesamowicie dojebane chłopy to nie jest moja ulubiona estetyka, ale trzeba przyznać, że tyle mięśni zebranych w jednym kościele (tak, w kolejnym) robiło jednak wrażenie. Trudno mi do niej podejść na poważnie, ale wydaje mi się, że miłośnicy pana Hary mogli ją uznać za jeden z najjaśniejszych punktów całego festiwalu. Poniżej zamieszczam zdjęcie najbardziej dojebanego chłopa, jakiego udało mi się znaleźć:

Lucca 2025 Kajetan 10

Po ekspozycji na taką dawkę testosteronu musieliśmy ją trochę rozłazić, więc końcówkę tego dnia poświęciliśmy na chodzenie po ulicach Lukki. To zaleta tego festiwlau – można uciec od zatłoczonych miejsc, a nadal czuć że się jest jego częścią, bo co chwilę można spotkać jakiegoś cosplayera. To miasto naprawdę żyje tą imprezą.

Około 18 30 stwierdziliśmy, że czas ruszyć na pociąg powrotny, aby uniknąć tłumów. Cóż, okazało się, że byliśmy naiwny, bo kolejka na peron wyglądała tak jak na zdjęciu poniżej. Jednak poruszała się zaskakująco szybko – po prostu na peron i do pociągów wpuszczana była ograniczona liczba osób, przez nie stało się w nich w ścisku. W ogóle pod względem bezpieczeństwa zdawało się to wszystko poprowadzone profesjonalnie. Pomijając fakt, że jeden z pociągów zaginął w czasoprzestrzeni i nie przyjechał, co zaowocowało godzinnym czekaniem w ogólnym stanie zamoknięcia. To też rada dla chcących jechać: nie liczcie, że wycieczka na ostatni odjeżdżający pociąg zakończy się sukcesem.

Dzień 3

Lucca 2025 Kajetan 12
Pan John Romero w środowisku nienaturalnym

Piątek przywitał nas o wiele lepszą pogodą, więc i energii na festiwalowanie było trochę więcej. Wizytę w Lucce rozpoczęliśmy od znalezienia strefy, w której wystawiali się twórcy i wydawcy komiksów niezależnych. Wyglądała ona mniej więcej tak:

Lucca 2025 Kajetan 13

Stoiska ustawione wokół patio były całkiem spoko, widać, że rynek niezalu we Włoszech też działa sprawnie, ale patrząc na naszą scenę ziniarską śmiem stwierdzić, że wypadamy pod tym względem chyba bardziej różnorodnie. Tak w ogóle to dało się zauważyć, że niezalowcy mieli tu swoją, oddzieloną od reszty imprezę. Co czuć było także za sprawą papierosowego i marihuanowego dymu unoszącego się znad stoisk.

Po obadaniu włoskiego komiksowego undergroundu wybraliśmy się na kolejne spotkanie z gościem. Tym razem padło na Johna Romero, którego usadzono w jeszcze bardziej imponującym kościele. Jeden z ojców sukcesu ID Software słynie z tego, że jest żywiołowym opowiadaczem i bestią sceniczną, co potwierdziło się także tym razem. Słucha go się z wielką przyjemnością, w tym pomaga także niezwykle przyjemna barwa głosu.

Potem nastąpiło spokojne zwiedzanie pozostałych miejsc, które nas interesowały. Ku mojej rozpaczy kolejka do domu Gumballa nie chciała się zmniejszyć, więc nigdy nie wszedłem do środka ☹️ Za to zaliczyliśmy jeszcze kilka wystaw, w tym całkiem spoko dotycząca francuskiego komiksu z klimatów Moebiusa i ekipy. Ogólnie fajnie się było tak pokręcić, ale jednocześnie można było sobie uświadomić, że tego wszystkiego nie da się ogarnąć.

Dzień 4

Lucca 2025 Kajetan 14

Muszę przyznać się bez bicia, że w sobotę odpuściłem sobie wizytę na festiwalu. To tradycyjnie najbardziej zatłoczony dzień (sprzedały się wszystkie bilety), a ja byłem już i tak przebodźcowany po poprzednich trzech dnia, więc wybrałem słodkie nic nie robienie. Jednak dwie osoby z naszej ekipy były twardsze niż ja i postanowiły zmierzyć się z tłumami. Z ich relacji można było wywnioskować, że tłumy naprawdę srogie, ale warto było się przemęczyć, aby zobaczyć trudno do pojęcia liczbę cosplayerów. Jeden z kolegów mówił, że jak zobaczył tak na oko setkę osób przebranych za postaci z One Piece to zrozumiał, o jakiej skali mowa.

Dzień 5

Lucca 2025 Kajetan 15

Na piąty dzień wybrałem się na chwilę, i to w dużej mierze przez FOMO. Spędziłem na festiwalu tak około dwóch godzin, w czasie których obserwowałem głównie cosplayerów (wbiłem się nawet na początek przemarszu postaci z “Gwiezdnych Wojen”), odwiedziłem namiot A24, w którym dość oryginalnie promowano Marty’ego Supreme.

Lucca 2025 Kajetan 16

Z ciekawostek muszę też wspomnieć o wizycie na wystawie obrazów z różnymi Matkami Boskimi (w tym tą Częstochowską) utrzymanych w stylistyce, w jakiej zrobiona jest obecna maskotka Watykanu, którą też zresztą można było spotkać.

Lucca 2025 Kajetan 17

Wrażenia ogólne

Lucca 2025 Kajetan 18

Te kilka dni spędzone na Lucca Comics and Games 2025 na pewno będę wspominał jako jeden z fajniejszych okresów w tym roku. Choć oczywiście wielka w tym zasługa świetnej ekipy, z którą mieszkałem i spędzałem czas. Impreza na pewno oszałamia swoim rozmachem oraz wyróżnia się niezwykłym otoczeniem samej Lukki. Jej rozmiar i tłumy są na pewno męczące, myślę że trzy dni byłyby dla mnie jednak wystarczające. Miałem pewnego rodzaju szczęście, że akurat atrakcje, które były dla mnie najbardziej interesujące (czyli te związane z zachodnim komiksem) cieszyły się raczej średnią popularnością i zawsze można było się na nie dostać. Z kolei niektóre namioty (Pokemony, Stranger Things czy LEGO) były oblegane bez przerwy i wymagały długiego stania w kolejce. Swoje też trzeba było odczekać, aby dostać autograf od jakiejś większej gwiazdy (kolega stał trzy godziny po wpis od Zerocalcare). Wydaje mi się, że to jedna z tego imprez, na których każdy nerd znajdzie coś dla siebie i pewnie na tym warto się skupić, bo inaczej skończy się na bieganiu od jednego skraju miasta na drugi. Jestem bardzo zadowolony z wizyty, ale nie sądzę, abym wrócił do Lukki w przeciągu kilku następnych lat (w przeciwieństwie do takiego Angolueme). Jednocześnie uważam, że osoby uwielbiające klimat conów pokroju Pyrkonu będą tą imprezą zachwycone. Dlatego mam nadzieję, że ta mała relacja kogoś zachęci do takiej inicjatywy. Ta wyprawa wcale nie jest tak skomplikowana, jakby mogło się początkowo wydawać.

Jeśli spodobał Wam się niniejszy tekst to zapraszam do subskrybowania newslettera Kajetana, gdzie znajdziecie więcej popkulturowych tekstów.