12 komiksowych horrorów na Halloween 2025
31.10.2025 08:00
Dziś Halloween, a więc ten dzień w roku, w którym, próbując uciec od niepokojów dnia codziennego i okropności świata za oknem, najchętniej sięgamy po eskapistyczną moc fikcyjnej grozy. Oto dwanaście komiksów z czterech zakątków świata, które podniosą wam ciśnienie.
W wydaniu komiksowym groza być może nie straszy tak efekciarsko i spektakularnie, jak horrory filmowe lub growe, ale wciąż, przy pomocy specyficznych dla siebie środków wyrazu, jest w stanie wykreować niepowtarzalną atmosferę niepokoju. Do tego nie mniej porywającą, niż ta z najlepszych książek Stephena Kinga czy klasycznych filmów Johna Carpentera. Mając to na uwadze, komiksowy horror komiksowemu horrorowi nierówny. Operowanie grozą w tym medium nie jest proste, dlatego nim przysiądziemy do wieczornej lektury, warto poszperać trochę, które tytuły, z całej masy wydanych w Polsce komiksów o tej tematyce, zasługują na szczególną uwagę. Poniższe subiektywne zestawienie moim (i Wiktora Lewandowskiego, odpowiadającego za segment mang) zdaniem dwunastu najciekawszych pozycji z tego gatunku, podzielonych na sekcje w oparciu o miejsce pierwotnego wydania (co by każdy znalazł coś dla siebie), mam nadzieję zawęzi trochę pole wyboru.
Xoco
Świeżynka od wydawnictwa Scream Comics zabiera nas w podróż po Nowym Jorku lat 30. XX wieku, jego ciemnych uliczkach, obskurnych sklepikach z antykami, a nawet najwyższych piętrach drapaczy chmur, gdzie czai się starożytne zło i jego szaleni wyznawcy. Scenariusz Thomasa Mosdiego zszyty jest z całej masy przetworzonych już przez popkulturę tropów i motywów, a więc dostajemy tu zarówno kryminał noir, pulpową przygodówkę, jak i pełnokrwisty, nadprzyrodzony horror czerpiący garściami z azteckiej mitologii. W tym gatunkowym eklektyzmie jest jednak metoda i całość jakimś cudem spina się w jedną, dość spójną i angażującą opowieść, która może i nie grzeszy głębią, ale zdecydowanie stanowi dobry podkład pod danie główne tego albumu, czyli rysunki Olivera Ledroita. Artysta znany chociażby z Requiem, tworzonego we współpracy z Patem Millisem, daje tu popis swoich możliwości, każdą planszą zalewając nasze umysły duszną atmosferą, przesiąkniętego mrokiem i niesamowitością świata przedstawionego. Dla fanów frankofonów pozycja idealna na halloweenową lekturę.
Xoco #01
Xoco. Integrale 1-2
Groza i magia w wyjątkowej historii okraszonej wspaniałymi rysunkami. Niezwykła lovecraftowska seria autorstwa Mosdiego, Ledroita i Palmy wreszcie w Polsce!
Nowy Jork, lata dwudzieste.
Miasto terroryzuje seryjny morderca, tymczasem policyjne śledztwo stoi w miejscu. Okrucieństwo zabójcy i broń, której używa: starożytny obsydianowy sztylet azteckiego pochodzenia, wskazują na rytualny charakter mordów. Zagubiony inspektor policji nie ma pojęcia w którym kierunku podążać, tymczasem tajemnicza indiańska szamanka, Xoco, wyrusza na poszukiwanie Władcy Krwi…
XOCO to trzymający w napięciu thriller składający się z czterech tomów.
Oba tomy z tego albumu ilustrował wirtuoz rysunku Olivier Ledroit („Requiem, rycerz wampir”, „Kroniki Czarnego Księżyca”, „Wika”). Autorem scenariusza jest zaś Thomas Mosdi.
Piękna Ciemność
Niedawno wznowiona przez wydawnictwo Kultura Gniewu mroczna baśń tercetu Fabien Vehlmann, Marie Pommepuy i Sebastien Cosset to jedyna w swoim rodzaju opowieść o rozkładzie i śmierci. Rozkład rozumiem tu, po pierwsze, w sensie stricte fizycznym, gdyż, jak zdradzają już pierwsze strony komiksu, próbom przetrwania i odbudowania więzi społecznych naszych kreskówkowych bohaterów, będzie towarzyszyć powoli poddające się procesowi gnicia ciało martwej dziewczynki. Ten makabryczny element, choć mocny i szokujący sam w sobie, jest jednak przede wszystkim symbolem innego rodzaju rozkładu o jakim traktuje ten album – rozkładzie społecznym, który dokonuje się w mikrokosmosie grupy naszych baśniowych bohaterów. Jest to więc bardzo przygnębiająca i pesymistyczna lektura, co zdecydowanie trzeba mieć na uwadzę zanim się po nią sięgnie. Jednak jeśli tylko czytelnik pisze się na grozę w wydaniu znacznie bardziej egzystencjalnym, to Piękna Ciemność, ze swoim uderzającym scenariuszem i niesamowitą warstwą wizualną, sprawdzi się jak ulał.
Piękna ciemność
Jolies ténèbres
Nowe wydanie jednego z klasyków z naszego katalogu!
Niepokojąca i olśniewająca niebajka o tym, że zło potrafi przyjmować najbardziej niepozorne formy.
Nagradzany na świecie komiks „Piękna ciemność” to niepokojąca i olśniewająca niebajka o tym, że zło potrafi przyjmować najbardziej niepozorne formy. Świat i bohaterowie tej opowieści – mogący kojarzyć się z „Alicją w krainie czarów” lub „Pożyczalskimi” – tylko na pierwszy rzut oka wydają się mili, przyjaźni i ładni. Łatwo dać im się zwieść. Słodziutkie twarzyczki malutkich istot zaludniających las są jednak tylko maskami, pod którymi kryje się małostkowość, chciwość i zawiść. „Piękna ciemność” to wstrząsające spojrzenie na to, co czai się za rutynową i nic nieznaczącą uprzejmością cywilizowanych społeczeństw.
Aurora i jej przyjaciele o wielkich oczach przypominają postacie z klasycznych dziecięcych bajek, ale ten uroczy wygląd to tylko kolejna ewolucyjnie wykształcona strategia przetrwania – napisał recenzent „New York Timesa”.
Ostatni Dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta
Śledząc dyskusje na temat literackiego (choć nie tylko) horroru czasami można nabrać wrażenia, że bez Lovecrafta nie byłoby niczego. Niewątpliwa ogromna rola twórczości samotnika z Providence w kształtowaniu późniejszych pokoleń twórców grozy przybiera współcześnie niemalże mityczny wymiar. Jak to dobrze więc, że istnieje komiks, który metodycznie i fascynująco rozprawia się z większością tegoż właśnie mitycznego bagażu, jaki niesie za sobą Lovecraft. Album Romualda Giulivo to nie horror sensu stricte, choć atmosfery niesamowitości i dziwaczności zdecydowanie nie można mu odmówić. Na pierwszy plan wychodzi tu bowiem przede wszystkim życiorys Howarda Philipsa oraz jego bardzo specyficzne podejście do życia, które nie było wcale takie samotne i pesymistyczne, jak sugerowałoby wiele obiegowych opinii na temat twórcy wielkich przedwiecznych. Giulivo wykonał na potrzebę tego albumu tytaniczny research, czego efektem jest zupełnie inne, choć nie mniej ciekawe spojrzenie na legendarnego pisarza, ukazujące go jako najzwyklejszego człowieka, a nie mityczną figurę na jaką wyrósł w dzisiejszych czasach. Nie wolno również zapomnieć o polskim akcencie w kontekście tego komiksu – mianowicie o absolutnie przepięknej oprawie wizualnej Jakuba Rebelki, który w malowniczy, ale i upiorny sposób ukazał przedśmiertną odyseję Lovecrafta.
Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta
Le dernier Jour de Howard Phillips Lovecraft
Fantastyczna wyprawa w świat koszmarów jednego z najważniejszych pisarzy XX wieku!
Utkany z wewnętrznego monologu „Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta” to powrót do wyimaginowanych krain stworzonych przez Samotnika z Providence – jego wspomnień, gniewu i skrywanych mrocznych miejsc.
Śledzimy ostatnią podróż skomplikowanego i udręczonego człowieka, który mierzy się ze swoimi wyborami wyrzeczeniami, demonami – przekonany, że w chwili śmierci na ludzi czeka tylko pocieszająca, wieczna noc. Ale czy autor nie jest w istocie nieśmiertelny dzięki historiom, które opowiada?
Francuski scenarzysta Romuald Giulivo i polski rysownik Jakub Rebelka ( „Geneza”, „Judasz”) połączyli siły, aby przyjrzeć się ostatnim chwilom słynnego amerykańskiego pisarza. Stworzony przez nich „Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta” to niezwykła powieść graficzna opowiadająca o tym, jak koniec życia jednego człowieka zamienia się w początek legendy.
Medium
Wydział 7 zawojował nasz polski grajdołek komiksowy i to nie bez powodu. Już sama wizja połączenia atmosfery PRL-u z nadprzyrodzonym proceduralem w stylu Z Archiwum X rozbudza wyobraźnię, a efekt końcowy w wykonaniu Tomasza Kontnego i Marka Turka udowadnia, że na samym pomyśle się w tym wypadku nie skończyło. Chyba najbardziej pełną, z racji na format, realizacją założeń tej serii jest spin-offowy album Medium wydany w tym roku przez Kulturę Gniewu. Choć w jego przypadku fabuła nie kręci się stricte wokół przygód Wydziału, to atmosfera pozostaje dokładnie taka sama – duchy przeszłości znów nawiedzają PRL-owską rzeczywistość i tylko bohaterowie, w tym przypadku postać drugiego planu serii regularnej, czyli Helena Kwiatkowska, może dać im ukojenie. Sprawne żonglowanie tropami nadprzyrodzonej grozy, połączone z nieźle ugryzioną tematyką Powstania Warszawskiego oraz naprawdę świetną oprawą graficzną Antoniego Serkowskiego, daje w efekcie porządnie wykonany spin-off, który nada się na halloweenową lekturę zarówno dla fanów Wydziału 7, jak i osób, które w ten cykl chcą dopiero wejść.
Wydział 7: Medium
Pełnometrażowa historia ze świata serii „Wydział 7”!
Rok 1968. Helena Kwiatkowska jako wróżbitka i medium świadczy usługi warszawskim elitom. Jednak nagle duchy zaczynają pojawiać się nieproszone, a plaga opętań zatacza coraz szersze kręgi…
Helena wraz ze swoimi towarzyszami, lokajem Szawłem i boginką Kaliną, muszą stawić czoła zmarłym i rozwiązać zagadkę zapomnianego epizodu tragicznej historii stolicy.
„Medium” rozwija świat przedstawiony w nagradzanej serii komiksowej „Wydział 7” o specjalnej jednostce Służby Bezpieczeństwa zajmującej się badaniem wydarzeń paranormalnych na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Czarne Serce
Nominowany do tegorocznych Komiksusów album Łukasza Godlewskiego już na dobre wpisuje tego artystę w kanon polskiego komiksu, przede wszystkim niepisany kanon polskiego komiksowego horroru. Opowieść inspirowana Clivem Barkerem oraz Pieśnią Bogini Kali Dana Simmonsa już na poziomie przybranych ram estetycznych byłaby czymś naprawdę świeżym na polskim gruncie, opanowanym w dużej mierze przez bardziej klasyczną nadprzyrodzoną grozę, ale na szczęście Godlewski nie spoczął tylko na próbie odwzorowania stylu swoich mistrzów. Czuć bowiem w Czarnym Sercu kształtujący się już od czasów jego poprzedniego solowego albumu, Malarza, jego własny styl prowadzenia historii, łączący grozę z klimatami kina nowej przygody. Tym razem realizuje się w wątku Claire, zmuszonej odbyć niebezpieczną podróż do Indii w celu uratowania swojej siostry z rąk krwawego kultu. Jak sugerowałyby inspiracje, jest to historia krwawa, duszna i niezwykle angażująca. Jeśli kogoś takie właśnie klimaty pociągają, to lektura komiksu Godlewskiego zdecydowanie takiego rodzaju grozy dostarcza.
Czarne serce
Czarne Serce opowiada historię dwóch sióstr – Victorii i Claire. Ich życie sprowadza się do rutyny: praca, dom, praca. Victoria dodaje do tego imprezy. Ale czy obfitość może wypełnić wewnętrzną pustkę? Powtarzalność i monotonia frustrują Victorię. Jej siostra przychodzi jej z pomocą i próbuje zainteresować ją nietypowym, nie do końca legalnym hobby.
Jak to wpłynie na siostry? Dokąd zaprowadzą je pragnienia? Dołącz do tej podróży z ulic Detroit do gorących, dusznych Indii. Nielegalna aukcja, starożytny artefakt, ukryty wymiar…
Inspirowane współczesnym horrorem i starożytną historią Indii, a także dziełami takich mistrzów horroru, jak C. Barker i D. Simmons, W.H. Hodgson.
Błonia Tajemnicy
Projekt Mateusz Wiśniewskiego idealnie wpisał się w swego rodzaju renesans zainteresowania twórczością Stefana Grabińskiego, naszego polskiego fantasty tworzącego w dwudziestoleciu międzywojennym, który współcześnie doczekał się etykietek Polskiego Poe’go i Samotnika z Lwowa. Jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji sięgnąć po prozę Grabińskiego, to już samo to byłoby wystarczającą rekomendacją na halloweenowy wieczór. Nie oznacza to jednak, że lektura adaptacji jego wybranych opowiadań na medium komiksowe byłaby jakimś uboższym sposobem zapoznania się z jego twórczością, gdyż Wiśniewski wraz z grupą świetnych artystów wykonali naprawdę fenomenalną robotę. Każda z zaprezentowanych w tym zbiorze historii ma w sobie bowiem tego specyficznego ducha weird fiction spod znaku Grabińskiego, odznaczającego się fascynacją pędem, paranoją i osadzeniem w młodopolskiej tradycji literackiej. Co ważne, Wiśniewski wybrał dość szeroką gammę opowiadań do adaptacji, przez co nie dostajemy tutaj tylko i wyłącznie najbardziej znanych pozycji o tematyce kolejowej, ale historie ukazujące całe spektrum zainteresowań autora, co tym bardziej sprawia, że Błonia Tajemnicy to fantastyczny punkt wejścia w jego twórczość. Fani Lovecrafta i licznych komiksowych adaptacji jego opowiadań z pewnością znajdą w Błoniach… to, co lubią najbardziej.
Błonia tajemnicy
Perły polskiej fantastyki grozy po raz pierwszy w formie komiksu.
Tworzący w dwudziestoleciu międzywojennym Stefan Grabiński (1887-1936) zasłynął opowiadaniami z nurtu horroru nadnaturalnego. Przytłoczony niesamowitością zaświatów, zajmował się zjawiskami metapsychicznymi, spirytyzmem, demonologią i okultyzmem. W swoich tekstach budował pomosty łączące doczesny świat z „tamtą stroną”. Dzisiaj wymieniany jest jednym tchem z pisarzami takimi jak Edgar Allan Poe i H.P. Lovecraft.
Błonia tajemnicy to antologia komiksów na podstawie wybranych utworów Grabińskiego. Przedwojenne opowieści grozy na nowe medium zaadaptował scenarzysta Mateusz Wiśniewski, a zilustrowali je znakomici rysownicy i rysowniczki: Michał Araszewicz, Piotr Marzec, Antoni Serkowski, Judyta Sosna oraz Magda Zwierzchowska. Ich interpretacje pokazują, jak wiele odcieni kryje w sobie proza Samotnika ze Lwowa.
Publikacja, zaprojektowana przez Łukasza Mazura, opatrzona została wstępem Tomasza Kolankiewicza i zawiera materiały dodatkowe w postaci archiwalnych tekstów, ilustracji i zdjęć.
Stefan Grabiński to z wielu powodów twórca wyjątkowy. Uznaje się go nie tylko za prekursora polskiej literatury fantastycznej, ale i za pierwszego polskiego pisarza, który wyłącznie taką prozę uprawiał. Zajmowała go nie tyle rzeczywistość ziemska, co niesamowitość zaświatów. Zwracał uwagę na zjawiska, których większość z nas nie zauważa albo które zwyczajnie lekceważy, choć są one elementem codzienności każdego człowieka. Utwory Grabińskiego otwierają bramy nieskończoności, pozaziemskich wymiarów pełnych cudów i okropieństw, zagadek i ponurej grozy. A tę potrafił pisarz wywołać w czytelniku jak mało kto, bo uczucie lęku towarzyszyło mu od zawsze. – Mateusz Wiśniewski, pomysłodawca i scenarzysta antologii
Pasożyt
Inwazja łowców ciał Philipa Kaufmana rozgrywająca się w… japońskim liceum. Pasożyt to klasyk komiksowego horroru: rozpoczęta w 1989 roku manga Hitoshiego Iwaakiego sprzedała się w wielomilionowym nakładzie oraz doczekała się dwóch aktorskich i jednej animowanej adaptacji. Tytułowe pasożyty to istoty pozaziemskie, których intencją jest naprawienie świata zepsutego przez ludzką chciwość i eksploatację. Pewnej nocy przybywają więc na naszą planetę i w formie niepozornych robaków przejmują kontrolę nad ciałami kolejnych osób, stając się intruzami nierozróżnialnymi od zwykłych ludzi – poza tym, że kieruje nimi niezaspokojony głód mięsa. Główny bohater, nastoletni Shinichi Izumi, byłby jednym z tych nieszczęśników, gdyby w porę nie zorientował się, że przedziwny robal pełza pod jego skórą. Zanim pasożyt ma szansę dotrzeć do jego mózgu, Shinichi toruje mu drogę, więżąc go w swoim prawym ramieniu. Od tej pory licealista i pasożyt Migi muszą nauczyć się działać razem, bo właśnie stali się celem numer jeden dla innych kosmicznych najeźdźców chcących wyeliminować tę symbiotyczną anomalię. Iwaaki nie stroni od cielesnego horroru, jednocześnie nie epatując nim, przez co momenty rozczłonkowywania i pożerania kolejnych osób zawsze zaskakują swoją nagłą brutalnością. To właśnie wykorzystując szok i niepokój związany z tym, że Shinichi i Migi nie mogą ufać nikomu, bo każdy potencjalny przyjaciel może okazać się krwiożerczym wrogiem, Iwaaki doskonale buduje napięcie i poczucie osaczenia w Pasożycie. Dodatkowo, autor sprawnie wykorzystuje gatunek do wręcz radykalnej – zwłaszcza jak na czasy oryginalnej publikacji mangi – diagnozy tego, jak ludzkość zaniedbuje swoją własną planetę. W Polsce wydano już całość Pasożyta, zamkniętą w ośmiu powiększonych tomach.
Pasożyt #01
Kiseijuu / 寄生獣
Zjawiły się niespodziewanie, pod osłoną nocy. Wpełzły do domów śpiących ludzi i wdarły się do ich ciał, przejmując nad nimi kontrolę. W ten sposób mięsożerne pasożyty wmieszały się w społeczeństwo, udając zwykłych obywateli i z ukrycia rozglądając się za kolejnymi ofiarami. Zbiegiem okoliczności nastoletni Shin’ichi uniknął potwornego losu, a kosmiczny intruz zdołał przejąć władzę jedynie nad jego ramieniem. Od teraz chłopak i żyjący w jego ciele pasażer na gapę, będą musieli współpracować. Niebezpieczeństwo grozi im bowiem zarówno ze strony ludzi, jak i pozostałych nadnaturalnych istot. W końcu dla innych pasożytów fakt istnienia człowieka, znającego ich tajemnicę, jest nad wyraz niepożądany…
Chainsaw Man
Z końcówki XX wieku przeskakujemy do zdecydowanie świeższej pozycji: Chainsaw Man zadebiutował w 2018 roku i kolejne rozdziały są cyklicznie publikowane nawet w momencie pisania tego artykułu. Chociaż Tatsuki Fujimoto nie zakończył jeszcze swojej szalonej opowieści, w pierwszych jedenastu tomikach wydanych przez Waneko otrzymujemy w większości zamkniętą historię o Denjim, biednym jak mysz kościelna chłopaku starającym się przetrwać w bezlitosnym świecie, w którym ludzkość dręczona jest przez demony będące personifikacjami wszystkich naszych największych (i najmniejszych) lęków. Gdy rzeczywistość przeżuwa go i wypluwa o jeden raz za dużo, ciało i dusza Denjiego łączą się z Pochitą, demonem-piłą łańcuchową. Komiks z tak ostentacyjnym tytułem musi wyzbyć się wszelkiego wstydu: manga Fujimoto jest przesiąknięta akcją i rubasznym humorem, a autor nigdy nie zdejmuje nogi z pedału gazu. Jednocześnie to głęboko wzruszająca, bezlitosna i przerażająca na poziomie egzystencjalnym opowieść o kontroli, manipulacji i traumie. Mimo wiader juchy i wyprutych bebechów Chainsaw Man najbardziej przeraża w momentach okrutnej ciszy i bezsilności. Kolejne, coraz to potężniejsze demony stające na drodze Denjiego zastępują krwawą jatkę poczuciem przejmującej beznadziei, a wizje Fujimoto imponują tym, jak kreatywnie potrafią straszyć. Warto przeczytać choćby dla samego momentu wejścia Demona Ciemności – chyba nigdy nie czułem takich ciarek podczas przewracania kolejnych stron komiksu.
Chainsaw Man #01
チェンソーマン
Po śmierci ojca Denji zostaje sam z ogromnym długiem i zerowymi perspektywami na jego spłatę. Pochita – piesek demon, którego chłopak uratował, pomaga mu jakoś przetrwać dziwne prace i zabijanie innych demonów na zlecenie yakuzy, a wszystko dzięki swojej mocy piły mechanicznej. Jednakże kiedy zostaje zdradzony przez yakuzę i zabity przez demona zombie, Pochita poświęca swe życie, aby uratować swojego pana. Tak oto Denji odradza się jako przedziwna hybryda człowieka i demona.
Przed Wami Chainsaw Man!
Niedługo po transformacji chłopak zostaje zrekrutowany przez Makimę i zmuszony do pracy w Specjalnym Oddziale Demonobójczym pod groźbą eksterminacji. Teraz, kiedy w końcu ma wszystko, co potrzebne do życia, Denji stara się zrównoważyć pracę w Oddziale z życiem osobistym. Czy uda mu się stworzyć związek i godnie przeżyć życie, jednocześnie polując na demony wraz z innymi Łowcami?
Uzumaki. Spirala
Czym byłaby lista rekomendacji japońskiego horroru bez niekwestionowanego króla gatunku? Junji Ito to twórca, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, postaram się więc zrobić to tak zwięźle, jak tylko mogę: Ito uczynił z ludzkiego ciała makabryczne płótno, na którym maluje wizje jednocześnie obrzydliwe i odpychające oraz hipnotyzujące swoją złowieszczą, niezrozumiałą naturą. Pośród licznych shortów i dłuższych fabuł Uzumaki powszechnie uważane jest za magnum opus mistrza. Chociaż można nie zgadzać się z tym stwierdzeniem (ba, sam częściej nawiedzany jestem przez jego krótsze metraże), to ten opasły tomik z pewnością służyć może za wzór wszystkiego, co czyni Ito twórcą tak imponującym i wpływowym. Mała społeczność poddana egzystencjalnym i fizycznym torturom przez nienazwane siły poza ludzkim pojmowaniem? Jest. Poczucie bezsilności wobec czegoś obcego, czegoś, co dobitnie pokazuje, jak malutcy jesteśmy wobec (nad)natury? Mamy to. Wykręcanie ludzkiego ciała na sposoby, które będą śniły się w koszmarach jeszcze długo po lekturze? Och, jak najbardziej. Spiralna obsesja, jaka doprowadza kolejnych mieszkańców miasteczka Kurouzu do szaleństwa udziela się również czytelnikowi, który razem z główną bohaterką, Kirie, chce za wszelką cenę poznać tajemnicę stojącą za tym, dlaczego to właśnie ten symbol sprawia, że wszyscy wokół postradali zmysły. Jeśli jakimś cudem jeszcze nigdy nie zetknęliście się z twórczością Junjiego Ito, Uzumaki będzie doskonałym początkiem niezapomnianej – w najgorszym i najlepszym tego słowa znaczeniu – przygody.
Uzumaki – Spirala
うずまき
Kirei mieszka w miasteczku, które nawiedzają niepokojące wydarzenia. Każde z nich ma coś wspólnego ze spiralami. Wkrótce spirale zaczynają odgrywać coraz większą rolę w życiu mieszkańców, a nawet w ich ciałach. Miasteczko stopniowo pogrąża się w chaosie.
Sprężyny. Ślimaki. Spływająca woda. Dym z krematorium. Gałęzie drzew. Naczynia. Włosy. Linie papilarne. Całe ludzkie ciało…
W ilu jeszcze miejscach znajdziesz spiralę, zanim popadniesz w śmiertelny obłęd?
Mieszkańcy miasta Kurouzu już wiedzą – dla nich spirala jest wszystkim. Czy raczej – wszystko jest spiralą.
Spiralą śmierci.
Manga była w 2002 roku nominowana do jednego z najważniejszych wyróżnień w świecie komiksu – nagrody Eisnera.
Polskie wydanie jest zbiorczym, zawierającym wszystkie trzy tomy oryginalnej serii.
W 2000 roku została nakręcona ekranizacja tej mangi.
Infidel
Motyw nawiedzonego domu, choć wyeksploatowany na wskroś przez szereg (również komiksowych) historii grozy, wciąż ma w sobie coś nęcącego i pobudzającego naszą wyobraźnię. Z pewnością pobudził wyobraźnię Pornsaka Pichetshote’a, autora scenariusza do Infidel, który swoim komiksem z pewnością tchnął nieco nowego życia w ten schemat opowieści, osadzając go w zupełnie innym kontekście. Bohaterką jest bowiem muzułmanka amerykańskiego pochodzenia, która wprowadziwszy się do obskurnego, niemalże rozpadającego się w oczach domu, natychmiast staje się ofiarą pomówień ze strony sąsiadów, oskarżających ją o bycie źródłem szeregu niewytłumaczalnych wydarzeń nawiedzających tenże budynek. Tym samym nadprzyrodzone elementy tej narracji w bardzo ciekawy sposób łączą się z otwarcie politycznym wydźwiękiem całej historii, traktującej w gruncie rzeczy o ksenofobii i jej skutkach, zarówno w wymiarze społecznym, jak i personalnym. Oprócz świetnego scenariusza komiks ma też do zaoferowania niezwykle klimatyczną oprawę graficzną Aarona Campbella, która z pewnością zadowoli każdego, kto szuka przyziemnego, brudnego klimatu w horrorze.
Infidel
Infidel
Współczesna opowieść z motywem nawiedzonego domu w tle. Amerykanka muzułmańskiego pochodzenia wprowadza się do budynku opanowanego przez istoty czerpiące swoją siłę z ksenofobii. Przerażający horror mocno osadzony w często dorównującej mu w okropnościach rzeczywistości.
Ice Cream Man
Dzięki wydawnictwu Shock Comics do Polski nareszcie zawitał prawdopodobnie jeden z najgłośniejszych tytułów grozy rynku amerykańskiego ostatniej dekady, czyli Ice Cream Man. Choć horrorowe antologie komiksowe mają w USA długą tradycję, seria W. Maxwella Prince’a i Martina Morazzo wprowadziła w momencie swojej premiery zupełnie nową jakość do tej skostniałej formuły, oferując szeroką tematyczną różnorodność, niepodrabialną, dziwaczną atmosferę oraz bardzo specyficzne podejście do grozy, które łączy ze sobą błyskotliwość klasycznego The Twilight Zone, umiłowanie absurdu i dziwactw oraz otwarcie pesymistyczną wrażliwość Prince’a. Każda z historii, zarówno w tym pierwszym tomie, jak i w kolejnych, ma naprawdę mocny dramatyczny rdzeń, w postaci jakiejś osobistej tragedii, z jaką musi zmierzyć się bohater. Jeśli miałbym obstawiać, to chyba właśnie przywiązanie do tych przyziemnych spraw i problemów jest źródłem sukcesu Ice Cream Mana i powodem, dla którego tak bardzo rezonuje on z czytelnikami. Dość szybko bowiem idzie się połapać, co dokładnie ma reprezentować tytułowy Lodziarz, główny nośników egzystencjalnego, lęku jaki odczuwamy podczas lektury. To wtedy horrorowa otoczka wszystkich tych fabuł zyskuje proste i czytelne drugie dno, ukazujące, o czym tak naprawdę obaj twórcy chcą na łamach tej serii opowiadać. Jeśli szukacie horroru nietypowego, naprawdę mocnego i ambitnego, to Ice Cream Man jest idealnym wyborem.
Ice Cream Man #01
Ice Cream Man vol. 1: Rainbow Sprinkles
Czekolada, wanilia, egzystencjalny horror… Na każdą biedę znajdzie się jakiś smak.
LODZIARZ – seria komiksów wykraczających poza ramy gatunku. To cykl zróżnicowanych opowieści o smutku, zdumieniu i odkupieniu. Każdy tom zaludnia coraz to inna gromada osobliwych postaci, a każdej z nich zaserwowano wyjątkowe, przyrządzone specjalnie dla nich lodowe desery cierpienia. Gdzieś na peryferiach ich świata, niczym dźwięczna melodyjka furgonetki z lodami, funkcjonuje Lodziarz, który snuje opowieści i dostarcza słodkości. Przyjaciel. Wróg. Demon. Człowiek, który jednym pstryknięciem – trzask prask! – może odmienić twoje życie na zawsze.
„Swoim starannie przemyślanym, wciągającym dziełem Prince podnosi stawkę dzięki precyzyjnej kresce Morazza i odrealnionej kolorystyce O’Hallorana”.
– „Publishers Weekly”
„Seria stanowi prawdziwe osiągnięcie w kategorii zamysłu i wyobraźni – a do tego jest nieprawdopodobnie dobra”.
– „The Oregonian”
„W życiu nie czytałem niczego podobnego do tej »wykraczającej poza ramy gatunku« antologii, ale jest to kur…sko niesamowita sprawa. Pokręcona, niepokojąca fabuła i zachwycająca grafika”.
– Brian K. Vaughan, SAGA
„…interakcja pomiędzy oszczędnie napisanymi, przerażającymi historiami Prince’a a sugestywnymi rysunkami Morazza sprawi, że zakwestionujesz wszystko”.
– Amazon Book Review
„Rysownik Martín Morazzo posługuje się delikatną, wysoce sugestywną kreską oraz talentem do pokazywania różnorodnych wyrazów twarzy, zaś kolorysta Chris O’Halloran nasyca strony kontrastowymi barwami. Pozornie prosta, odwołująca się do lodów kolorystyka, niesie w sobie złowrogą treść”.
– Vulture
„Prince szybko buduje sobie wyjątkową pozycję w świecie komiksu, zaś styl Morazza odwołuje się do precyzyjnej kreski gigantów gatunku, takich jak Frank Quitely. Po tej książce nigdy już nie spojrzycie w ten sam sposób na furgonetkę z lodami”.
– Paste Magazine
Providence
O Lovecrafta już na tej liście zahaczyliśmy niejednokrotnie, więc nie powinno dziwić, że niezwykle ambitna epopeja Alana Moore’a de/rekonstruująca twórczość, życie i mit Samotnika z Providence, również się tutaj znajdzie. Podobnie jak w przypadku Giulivo, Moore również wykonał kolosalną ilość researchu przygotowując się do pisania Providence, jednakże jego priorytety leżały zupełnie gdzie indziej. W rezultacie jest to opowieść skrajnie inna od Ostatnich Dni…, choć wcale nie mniej fascynująca. Tam gdzie Giulivo zrywa z mitem i próbuje opowiedzieć o Lovecraftcie jako człowieku, Moore zagłębia się w mistycyzm figury pisarza, przetwarza go i komentuje w znacznie bardziej niejednoznaczny sposób, niż Ostatnie Dni…. Pod tym względem Providence najbliżej do magnum opus Moore’a, czyli Prosto z Piekła – tam również niezwykle istotne było pieczołowite osadzenie w historycznym kontekście oraz wpływ przedstawianych na planszach wydarzeń na współczesną kulturę. Jeśli ktoś czytał Prosto z Piekła, to wie, że jest to historia ciężka, nieprzystępna i szalenie ambitna, zupełnie nie nadająca się do szybkiej lektury na jednym posiedzeniu. Z Providence jest podobnie i choć nie mogę powiedzieć, że dorównuje ono duchowej poprzedniczce, to monumentalność i ambicja tego komiksu wciąż robi na czytelniku ogromne wrażenie. Jeśli na wieczór halloweenowy szukacie czegoś z wyższymi ambicjami artystycznymi, wybijającego się ponad najprostszą horrorową rozrywkę, to niczego lepszego w tym zakresie nie znajdziecie.
Providence, tom 01
Providence Act 1
Nowy Jork, 1919 rok. Robert Black jest młodym, ambitnym dziennikarzem odnoszącym coraz większe sukcesy. Jednak samobójstwo bliskiej mu osoby sprowadzi go na mroczną drogę wiodącą do tajemniczej księgi i jeszcze bardziej tajemniczej sekty. 
Życie Blacka całkowicie się zmieni. Czym zakończą się jego poszukiwania? Alan Moore, genialny twórca Strażników i V jak Vendetta, sięga do uniwersum autora Zewu Cthulhu. Tę mroczną, niepokojącą historię zilustrował Jacen Burrows. Polskie wydanie zostało wzbogacone o wstęp i leksykon nawiązań do twórczości H.P. Lovecrafta, których autorem jest Mateusz Kopacz.
„Providence ukazywało się w latach 2015–2017 i od początku było wiadomo, że nie jest to przeciętny hołd. Bogactwo detali, elementy dziesiątków opowiadań Lovecrafta i innych autorów wplecione w fabułę, rozbudowanie wielu Lovecraftowskich motywów lub zakamuflowanie ich pod innymi nazwami i formami… Drobiazgowa, zdumiewająca robota”. Ze wstępu Mateusza Kopacza


 
 
                                 
 
 
 
 
 
                                 
 
 
 
 
 
 
                                 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
                                 
 
 
 
 
 
 
 
 
                                 
 
 
 
 
                                 
 
 
 
 
 
                                 
                                 
                                 
 
 
 
 
                                 
                                 
 
 
 
 
                                









