Top 10 – Najlepsze premierowe komiksy polskie 2024 roku
5.02.2025 08:00
To już trzecie z naszych podsumowań 2024 roku – lista dziesięciu najlepszych naszym zdaniem premierowych komiksów polskich. Tych w tym roku było bardzo dużo, w tym całe mnóstwo niesamowitych debiutów, zatem wybór był trudny, ale udało się. Kolejność na liście przypadkowa. Wyboru dokonali Paweł Deptuch, Tomasz Miecznikowski i Mariusz Wojteczek.
Promienie Xi (Timof Comics)
Zavka znana do tej pory z krótszych form zadebiutowała potężnym objętościowo pełnym metrażem. To niepokojący, kwasowy thriller w duchu Philipa K. Dicka czy Stanleya Kubricka, który pod specyficzną kreską i narracją skrywa potężny ładunek refleksji. Bo i mamy tu postapo wymieszane z totalitaryzmem, postępujący zanik społeczeństwa, mutacje, kosmiczne wpływy i ogrom tajemnic podatnych na złożone interpretacje. “Promienie Xi” są świetną zabawą w szukanie kolejnych warstw znaczeniowych i kulturowych odniesień, a sama opowieść to raptem wycinek dużo większej całości. Niezmiernie się ucieszę, jeśli za jakiś czas będzie nam dane powrócić do tego świata i zbadać go z innej strony, nawet już w krótszych epizodach.
Promienie Xi
Dwanaście lat temu doszło do wydarzenia, które zniszczyło świat, jaki znaliśmy. Anomalie klimatyczne, mutacje i zanikająca pamięć to nasza nowa rzeczywistość. Świat został podzielony na strefy. Jedną z nich jest las. Dla niektórych to bezpieczna kryjówka, dla innych miejsce wielu tajemnic. Rośnie tam roślina o niezwykłych właściwościach, a pewien zagubiony przedmiot nie dociera do celu. Po lesie krąży demoniczne zło – wciąż żywe, choć ukryte. Jest też szkoła. Podobno stało się tam coś, czego nikt nie chce pamiętać.
Małpa (Timof Comics)
Komiksowy debiut, w którym przede wszystkim czuć pewność siebie autorki w kreowaniu świata i portretów bohaterów. Przekłada się to na bardzo wciągającą opowieść science fiction ciążąca w stronę space opery, w której równie ważny co fabularna intryga jest tytułowy bohater – Małpa to ksywka Yasena Hirscha, młodego funkcjonariusza Służb Bezpieczeństwa Korony. Kim jest ów młodzieniec, czym jest Korona i dlaczego po zakończeniu lektury chcemy więcej, przekonacie się czytając komiks Basi “Asash” Majkowskiej
Małpa
W niedalekiej przyszłości ludzkość wyrusza na podbój gwiazd. Z powstaniem pierwszych kolonii na nowych, obcych światach, rodzą się nowe konflikty. Pragnienie niepodległości mieszkańców poszczególnych planet ściera się z galaktycznymi aspiracjami kolebki człowieka – Korony. Na tle tych przełomowych wydarzeń, jeden człowiek z całych sił stara się wykuć przyszłość dla siebie, swojej matki i grupy podobnych mu wyrzutków. Jak daleko się posunie, by osiągnąć upragniony cel? Może z każdą decyzją i pechowym zbiegiem okoliczności zacznie tracić go z oczu, a jedyne, co pozostanie, to instynkt przetrwania. By nie zatracić samego siebie.
Heksa (EC1)
Urokliwa i zmysłowa opowieść osadzona w Nikiszowcu w latach dwudziestych XX wieku, koncentruje się na relacji między chłopakiem ze sklepu kolonialnego a tajemniczą Pelagią. “Heksa” to wyborny, wielowymiarowy miks lokalnego folkloru i obyczajowości z refleksją nad tradycyjnymi rolami płciowymi, do tego prześlicznie zilustrowany i pokolorowany. Po zakończeniu od razu przychodzi ochota na ponowną lekturę.
Heksa
Pierwszy komiks opublikowany nakładem wydawnictwa Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej, którego projekt zdobył Grand Prix w konkursie 33. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi w 2022 roku!
Nikiszowiec w gminie Janów na Śląsku, lata 20. XX wieku. Pewnego dnia do prowadzonego przez młodego Alojza składu kolonialnego wkracza uwodzicielska Pelagia. Okoliczne mieszkanki i mieszkańcy natychmiast ulegają jej urokowi: jedni ją podziwiają, inni szepcą między sobą, jakoby ta miała w sekrecie uprawiać czary…
Obecność Heksy wpływa nie tylko na życie zakochanego Alojza, ale też całej lokalnej społeczności, a nawet na pewną kiełkującą dopiero ideę nowego, artystycznego ruchu.
Najnowszy komiks Katarzyny Witerscheim jest jej kolejnym powrotem na rodzinne tereny Śląska. Nikiszowiec, historyczna dzielnica dziś wcielona do terenu miasta Katowice, staje się sceną perypetii miłosnych między bohaterami, ale też istotnych przemian obyczajowych wśród młodych kobiet. To też świadectwo fascynacji autorki lokalnością Śląska: rytuałami, zwyczajami, specyficznym katolicyzmem zmieszanym z regionalnymi wierzeniami, czasami ocierającymi się wręcz o okultyzm. To właśnie w tej atmosferze na kartach komiksu rodzi się nowy ruch artystyczny, a dzieje Pelagii i Alojza splatają się z inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami historią.
„Heksa” jest też prawdopodobnie największym osiągnięciem Witerscheim pod kątem graficznym; jej charakterystyczny, dopracowany styl, miękki i szczegółowy jednocześnie, okraszają ciepłe róże nałożone przez XULMa, odpowiedzialnego za kolory i projekt okładki komiksu.
Stachanowiec in Space #01 (Niezależne)
Stachanowiec in Space to niepozorny albumik skrywający w sobie prawdziwy skarb, będący nie tylko wypadkową całego szeregu fascynacji autora ale też doskonałym przedstawicielem rozrywkowego SF. Na uwagę zasługuje przede wszystkim kapitalny worldbuilding opierający się na zupełnie odmiennych zwrotnicach historii świata, zakorzeniony w PRLu i umiejętnie wyprowadzony w niedaleką przyszłość. Jest tu wartka akcja, przesympatyczni bohaterowie, technologiczne nowinki, przyzwoita intryga, mnóstwo mrugnięć okiem do tych “co wiedzą” i świetne dynamiczne rysunki w filmowym stylu.
Stachanowiec in Space #01
W roku 2046 Polska i Japonia rozpoczynają wspólną misję kosmiczną do odległej galaktyki Delta Pavoniss na pokładzie statku z eksperymentalnym silnikiem zdolnym do podróży międzygwiezdnych. Przez przypadek wplątany w to zostaje Władek Stachanowski: życiowy przegryw bez perspektyw, który całe dnie spędza grając na automatach, wnuk słynnego Władysława budowniczego PRL, z ciśnieniem żeby spełnić marzenie dziadka o dokonaniu czegoś wielkiego.
Komiks dostępny również w wersji on-line.
Futuro Darko (Nagle Comics)
“Futuro Darko” to postapokaliptyczna opowieść rozgrywająca się w przyszłości w USA, po brzegi wypełniona polskimi akcentami. Głowni bohaterowie z okładki, czyli bracia Brońscy są polskiego pochodzenia, a w świecie przedstawionym nasza ojczyzna pełni bardzo istotną rolę – powiedzmy tyle, że Nowak z lubością pokpiwa z naszych narodowych ambicji, które w fabule komiksu jakimś cudem się ziściły.
Historia składa się z kilku epizodów, które stopniowo budują obraz świata po apokalipsie – to świat tyleż okrutny, co groteskowy, co najlepiej sprawdza się w opowieści, w której zamiast braci zobaczymy w akcji członków zespołu rockowego z robotem grającym na perkusji. Nowak znakomicie splótł w “Futuro Darko” wersję graficzną z językową – ta ostatnia aż kipi od sympatycznej polskiej przaśności obywając się bez nieodzownych wydawałoby się w tych klimatach przekleństw.
Futuro Darko
Powojenna Ameryka. Rząd federalny i jego instytucje, to prehistoria. Informacja nie krążą już po orbicie jak kiedyś. Świat przestał być globalną wioską. Fala uderzeniowa wybuchu jądrowego starła z powierzchni ziemi urzędy skarbowe oraz cały federalny system podatkowy – czyż to nie wspaniałe nowiny? Oczywiście, że tak! Niestety, kiedy jedne niedogodności szczęśliwie przeminęły w ich miejsce pojawiły się nowe. Gangi zadymiarzy, łowcy niewolników, ludożercze mutanty, zbuntowane roboty, lokalni tyrani, kwaśne deszcze czy burze radioaktywnego piasku to tylko niektóre z nich. Uważajcie tam na siebie, drodzy śmiałkowie!
Futuro Darko to jeden z najlepszych polskich debiutów komiksowych ostatnich lat. Dynamiczny, zabawny, bezpretensjonalny, ale gdy trzeba również brutalny i bezkompromisowy. Idealna rozrywka. Do tego dochodzą genialne rysunki Krzysztofa Nowaka, który mimo tego, że debiutuje w pełnowymiarowym, autorskim komiksie to debiutantem absolutnie nie jest. Jego szorty komiksowe i ilustracje od lat pojawiają się na łamach takich tytułów jak The New York Times, czy The Economist.
Mord na dzielni (Kultura Gniewu)
Coś, co zapowiada tytuł poniekąd ironiczny, wcale się takowym nie okazuje. Kończy się, pozostawiając nas ze smutną refleksją na temat tego, jak z grubsza pozwalamy sobie przemodelowywać świat wokół, naszą najbliższą przestrzeń. To komiks mocno skupiony na architekturze miejskiej, na przestrzeni, która zmienia funkcjonalną podmiotowość na skarbonkę, z której da się wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy. “Mord na dzielni” to głos w temacie tego, jak będą kiedyś – może już niedługo – wyglądać nasze miasta, miejsca, w których żyjemy. I czy jeszcze znajdziemy tam dla siebie miejsce?
Graficznie też widać u Pytko mocne skupienie na architektonicznym zobrazowaniu otoczenia. Budynki nie są tylko wypełniaczem tła, są jego integralną częścią, współtworzącą przestrzeń. Bo to komiks o przestrzeni, która coraz bardziej zawłaszczana jest w imię postępu. Niby dla ludzi, ale z brutalnym pominięciem czynnika ludzkiego.
Okazuje się więc “Mord na dzielni” głosem pokoleniowym, które dostrzega rabunkową gospodarkę miejską, degradującą lokalnego mieszkańca, jako element współtworzący miasto i zastępujący go przez rozstawiane niczym pionki deweloperskie naleciałości planowane nie wedle ergonomii życia codziennego, ale maksymalizacji zysku.
Mord na dzielni
Komiksowy, kryminalny esej o zmianach, jakie zachodzą we współczesnych miastach.
Młoda architektka Max przeżywa zawodowy kryzys. Nie może odnaleźć się w świecie wielkich inwestycji, ambitnych deweloperów i morderczej walki o atrakcyjne miejskie działki pod nowe apartamentowce. Szczególnie że wszystko to prowadzi do rozpadu lokalnych społeczności.
Znikające bazary i lokale rzemieślników, kamienice płonące zupełnie nieprzypadkowo, szczelne płoty zmieniające okolicę w labirynt, widmo nowych budynków zamiast skweru czy placu zabaw między blokami.
Max z niepokojem obserwuje, jak zmienia się jej dzielnica, a potrzeby dotychczasowych mieszkańców są ignorowane. Wkrótce odkrywa też podejrzany związek pomiędzy swoją pracą a incydentami w sąsiedztwie i postanawia sprawdzić, kto za nimi stoi.
Nasze miasta zmieniają się w sposób, który czyni je coraz mniej przyjaznymi dla zwykłego człowieka. Dzieje się to zarówno w mniejszych miejscowościach, jak i w metropoliach. Beata Pytko, eksarchitektka, uchyla rąbka tajemnicy i w fabularyzowany sposób opowiada o tym, jak powstają wielomilionowe inwestycje i jaką cenę płacą za to osoby postronne. Myślę, że jest to artystka, której pracę warto obserwować. Ja na pewno będę.
Anna Krztoń
Czad (Niezależne)
Dwadzieścia kilka stron intensywnego, horrorowego szaleństwa. Plątanina czerni, szarości i bieli, która idealnie dopełnia (przepełnia?) skondensowany scenariusz Mateusza Wiśniewskiego na podstawie opowiadania Stefana Grabińskiego. Słowa słowami, ale to właśnie strona graficzna w wykonaniu Piotra Marca czyni z tego komiksu coś wyjątkowego – można rzec (nawiązując do innego tytułu Marca w naszym zestawieniu), że smoliście przerażającego.
Czad
„W jakiejś porze nocy Ożarski jakby ocknął się. Przetarł leniwo oczy, podniósł ciężką głowę i zaczął nadsłuchiwać. Zdawało mu się, że słyszy szmer w okolicy pieca. Istotnie, po chwili doszło go stamtąd wyraźne szemranie, jakgdyby obsuwających się z komina sadz. Wytężył wzrok, lecz absolutna ciemność nie pozwoliła zbadać przyczyny”.
„Czad” to nowela Stefana Grabińskiego (1887-1936), klasyka polskiej fantastyki grozy, opublikowana w 1919 roku na łamach warszawskiego „Pro Arte”, która wzbudziła skandal na tyle głośny, że nakład czasopisma skonfiskowano, a sprawą zajęła się prokuratura. „Ośmielono się nawet temu utworowi o charakterze na wskroś metapsychicznym przyczepić ohydną etykietę <
Niniejsze wydawnictwo to druga komiksowa adaptacja prozy Samotnika ze Lwowa. „Czad” również zasili tworzony we współpracy z polskimi artystami zbiór, który zapowiedziała „Szalona zagroda”.
Czarne serce (Best Comics)
W skrócie “Czarne serce” to polski “Hellraiser” tylko lepszy i bardziej dopracowany. Godlewski roztacza w nim gęstą i mroczną atmosferę przeszytą indyjskim folklorem, gdzie pierwsze skrzypce grają kryminalne śledztwo i slasherowe sceny. Każdy wątek, scena i dialog są tu niezbędne, a ich poziom dopracowania doskonały. Jeśli “Malarz” (poprzedni album autora) zrobił na Was wrażenie, to “Czarne serce” spodoba Wam się jeszcze bardziej. Godlewski tworzy intrygujące uniwersum i szczerze nie mogę się doczekać jego kolejnego albumu.
Czarne serce
Czarne Serce opowiada historię dwóch sióstr – Victorii i Claire. Ich życie sprowadza się do rutyny: praca, dom, praca. Victoria dodaje do tego imprezy. Ale czy obfitość może wypełnić wewnętrzną pustkę? Powtarzalność i monotonia frustrują Victorię. Jej siostra przychodzi jej z pomocą i próbuje zainteresować ją nietypowym, nie do końca legalnym hobby.
Jak to wpłynie na siostry? Dokąd zaprowadzą je pragnienia? Dołącz do tej podróży z ulic Detroit do gorących, dusznych Indii. Nielegalna aukcja, starożytny artefakt, ukryty wymiar…
Inspirowane współczesnym horrorem i starożytną historią Indii, a także dziełami takich mistrzów horroru, jak C. Barker i D. Simmons, W.H. Hodgson.
Smoła (Kultura Gniewu)
Tytuł komiksu Piotra Marca idealnie oddaje i jego fabułę, i formę. Gęsta i oblepiająca, osadzona na amerykańskiej prowincji historia z traumą w tle, która dezorientuje czytelnika do tego stopnia, że po lekturze chcemy wejść w ten świat jeszcze raz, by spróbować lepiej zrozumieć, co autor miał na myśli. Zazwyczaj używając sformułowania z poprzedniego zdania (co autor miał na myśli) wyrażamy się o dziele w pejoratywny sposób, ale w tym przypadku interpretacyjne poszukiwania są sensem “Smoły”.
Smoła
Sączy się do głowy jak czarny dym. Nie można tego zmyć, bo lepi się jak smoła. Zabija w tobie wszystko, co dobre.
Co zobaczyła w lesie dziewczynka, której nie wolno było tam chodzić? Lub co zobaczyło ją? Co czekało dwadzieścia lat, żeby wydostać się na zewnątrz? Sączy się do głowy jak czarny dym. Nie można tego zmyć, bo lepi się jak smoła. Zabija w tobie wszystko, co dobre.
Suzan potrzebuje materiału na komiks – mrożącego krew w żyłach, mrocznego, pełnego ognia. Wyrusza więc w trasę i pewnego dnia zabiera na autostradzie przypadkową autostopowiczkę. Historie obu kobiet zaczynają się niepokojąco przenikać…
„Smoła”, najnowszy album Piotra Marca, autora „Słodkich chłopaków”, to rzecz gęsta, pełna tajemnic, czających się na granicy wzroku i świadomości traum z przeszłości.
Best Zombies Forever (Timof Comics)
Groteskowa wizja postapokalisy w polskich realiach. Czuć, że Karabela chciała uciec od rozpowszechnionego w fantastyce postapokaliptycznej obrazu świata bez zasad i w zamian dostajemy świat, ale z dziwacznymi zasadami, często tworzonymi przez uczestników wydarzeń ad hoc. A przecież można było z tego zrobić ponurą, depresyjną i wyciskająca łzy historię o dramatycznej podróży dwóch przyjaciółek, z których jedna została ugryziona przez zombie, a druga towarzyszy jej do ostatnich chwil. To nie ta bajka, dziewczyny w swojej podróży przez Polskę do Warszawy zwiedzają rodzime zabytki i natrafiają na specyficzne ludzkie grupy, które wcale nie zachowują się tak, jak walczące o przetrwanie postacie z “Żywych trupów”. W finale Karabela nas zaskoczy, po raz kolejny pobawi się schematami i przedstawi genezę postapokalipsy, jakiej jeszcze chyba nie było – taką, która z pewnością skłoni nas do spojrzenia z zadumą na pędzący wokół nas świat.
Best Zombies Forever
Dwie najlepsze przyjaciółki próbują przetrwać podczas apokalipsy zombie, aż w końcu jedna z nich zostaje ugryziona. Ruszają do Warszawy, aby znaleźć doktora, który mógłby pomóc, nim transformacja w potwora dobiegnie końca. Po drodze postanawiają zatrzymać się w miejscach, które zawsze chciały razem odwiedzić, póki jest to jeszcze możliwe.