Czwarty tom krwawej opowieści grozy ze świata wielokrotnie nagradzanej gry. Yharnam zostało dotknięte straszliwą plagą: na ulicach grasują bestie, a nowe zagrożenia czają się na każdym kroku. Mimo to łowcy potworów Gretchen i Abraham wyruszają na poszukiwania Luciena, swojego zaginionego podopiecznego. Para nieustraszonych wojowników będzie musiała zapuścić się w głąb podziemi i stanąć oko w oko z pradawnymi monstrami. Jaka straszliwa niespodzianka czeka ich na końcu drogi?…
Scenariusz komiksu został napisany przez uznanego amerykańskiego scenarzystę Cullena Bunna znanego z serii „Hrabstwo Harrow” czy z opowieści o Spider-Manie i X-Men, a ilustracje są dziełem cieszącego się sympatią czytelników polskiego rysownika Piotra Kowalskiego („Gail”, „Wydział Lincoln”, „The Dark Tower”, „SEX”, „Wszystkich ośmioro oczu”).
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach miniserii „Bloodborne: Bleak Dominion” #1–4.
9.04.2025
I
Kolor
Twarda
170x260 mm
112
79,99 zł
9788328170131
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Komiksowa seria „Bloodborne” nie ma łatwego zadania, przynajmniej w warstwie scenariusza. Opiera się bowiem na uniwersum gry o tym samym tytule, a więc podlega znaczącym ograniczeniom w zakresie kreacji fabuły.
Stanowi to niewątpliwe wyzwanie, ale też jest to cecha charakterystyczna dla komiksów szytych fabularnie pod konkretny zarys świata przedstawionego – że ogranicza w pewien sposób nowego, wkraczającego w ów świat twórcę. Pewne problemy z hermetycznością uniwersum miał Ales Kot, odpowiedzialny za pierwsze dwa wydane w Polsce albumy zbiorcze komiksowej serii, bo opierał się na dość ciasnym sztafażu, w którym rzeczywiście trudno było rozwinąć zarys fabularny. Zastąpił go w trzecim tomie zbiorczym („Dama z latarnią”), bardzo sprawny scenarzysta Cullen Bunn, znany u nas przede wszystkim ze świetnej serii „Hrabstwo Harrow”, ale mający na koncie także scenariusze do stajni Marvela (Spiderman, X-Men). I on idzie w nieco inną stroną, bo to, co zdawało się ograniczać Kota (starającego się koniecznie wyrwać poza schemat narzuconego świata), dla Bunna zdaje się być swoistym dobrodziejstwem. Jego scenariusze mocno przypominają turowo – misyjne questy z gry. Mamy docelowego bossa, najpotężniejszego dla danej lokacji przeciwnika i aby wygrać, musimy go pokonać. Ale wpierw należy do niego dotrzeć, mierząc się po drodze z hordami pomniejszego pomiotu. Trochę jak w obrębie lore z gry, w formie zadań pobocznych.
W niniejszym albumie również wykorzystuje Bunn ten fabularny model, zgrabnie budując opowieść o młodym adepcie łowców, Lucienie, który, kuszony przez zło i palące go pragnienie zemsty, schodzi do mrocznych miejskich podziemi. Nieustraszeni łowcy, Gretchen i Abraham, zstępują śmiało w katakumby w poszukiwaniu swojego ucznia. Ale czy zdążą go odnaleźć i ocalić?
Bunn zgrabnie wykorzystuje możliwości, jakie podsuwa mu sam schemat fabularny uniwersum, snując dość uniwersalną, ale chwytliwie podaną, opowieść o pragnieniu zemsty i jej zgubnym wpływie. Niby nic nowego, ale tutaj, w arcyciekawym estetycznie świecie przedstawionym, jest to zwyczajnie solidny przyczółek do pokazu nakreślonych z rozmachem walk z potworami i jednocześnie podwaliną do budowania mrocznego, posępnego klimatu. Tajemnicze, mroczne zaułki podziemnych katakumb sprzyjają wzbudzaniu poczucia alienacji i osamotnienia, ale też nasilaniu odczucia ciągłego, nieokreślonego zagrożenia. Bo przecież zwykle w ciemności coś się kryje, coś złego. A w mieście tam przeklętym, jak Yharnam?
Za rysunki odpowiada, jak dotychczas, Piotr Kowalski i nie ukrywam, że jestem fanem serii głównie przez niego. Cenię jego charakterystyczną, dopracowaną kreskę już od zamierzchłych czasów serii „Gail” i jakoś mi ta miłość nie mija, może podbudowana sentymentem?
Ale nie da się też ukryć, że zwyczajnie wychodzi Kowalskiemu rysowanie i potworów, i dynamicznych walk, i ponurych lokacji ogarniętego tajemniczą plagą miasta. Owszem, część estetyki narzuciła gra, ale rysownik wczuł się zacnie w jej klimat i udanie przelewa nowe jej odsłony na komiksowe plansze.
Tradycyjnie, polecam ten komiks przede wszystkim graczom, bo oni mogą mieć najwięcej frajdy z obcowania z uniwersum już znanym i oswojonym. Ja sam jednak, mimo że graczem nie jestem, doceniam serię, a tym samym i aktualny tom, zwłaszcza przez talent Kowalskiego. Dobre, bo (połowicznie) polskie, chciałoby się powiedzieć.