Marvel Zombies, tom 03

Marvel Zombies: The Complete Collection vol. 3

Trzeci tom brawurowej opowieści o superbohaterach Marvela, którzy zmienili się w zombie!

Kiedy przemieni w żywe trupy superbohaterowie Marvela najeżdżają na uniwersum małp, pierwsza w menu jest małpa. Potem Machine Man i Kaczor Howard przemierzają multiwersum, walcząc z zombie na Dzikim Zachodzie, w Camelot i przyszłym megamieście, podczas marsjańskiej inwazji i na świecie podejrzanie podobnym do naszego. Ale gdy sklonowane superzombie Szwadronu Sztandarowego opanowały kompleks badawczy Pegaz, tylko Avengers mogą je powstrzymać. A kiedy uniwersum Marvela jest atakowane przez wymiar nazistowskich zombie, Kaczor Howard musi zebrać brygadę odmieńców, żeby ich pokonać.

Scenariusz tego komiksu napisali Karl Kesel („Fantastic Four”, „Capitain America”), Fred Van Lente („Conan”), Frank Marraffino („The Mighty Thor”) i Peter David („Incredible Hulk”). Rysunki stworzyli Todd Nauck („Magneto”), Ramon Bachs („Speedball”), Alessandro Vitti („Secret Warriors”), Reilly Brown i Victor Olazaba („Amazing Spider-Monkey”) oraz Joe Suitor („Grunt Line”).

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Marvel Zombies: Prime Eight”, „Marvel Zombies: Evil Evolution”, „Marvel Zombies 5” #1–5, „Marvel Zombies Supreme” #1–5, „Marvel Zombies Destroy!” #1–5 i „Marvel Zombies Haloween”.

Porównaj ceny

Szczególnie polecamy

Pozostałe księgarnie

Szczegóły wydania

Opinie redakcji
Avatar
Tomasz Miecznikowski
21.09.2025

Pierwszy tom “Marvel Zombies’ był cudowny. Drugi jedynie spoko. Trzeci to straszliwy marvelowski galimatias, w którym oprócz eksploatowania wątku nieumarłych superbohaterów znajdziemy jeszcze ciekawe zakamarki komiksowego uniwersum.

Tak to już jest, tak to już działa. Kiedy coś zassie, kiedy jakiś pomysł zyska uznanie fanów, mechanizm jest zawsze taki sam. Skoro się podoba, będziemy wyciskać z tego ile się da. Dlatego obok fascynującej w swej nieprzewidywalności historii Kirkmana w pierwszym tomie, w drugim i trzecim tomie dostaliśmy różne odnogi tej opowieści. Komiksowy Marvel to przecież bardzo pojemne uniwersum z mnóstwem postaci, więc obok historii o tych najważniejszych, przemienionych (bądź nie) w zombiaków superbohaterach, można opowiedzieć o perypetiach tych mniej znanych, tak jak miało to miejsce w drugim tomie, gdzie ważny wątek dostał Machine Man. W trzeci tomie ów bohater również powraca, co istotne w najlepszej odsłonie tego zbioru, a reszta to już chaotyczna zbieranina, podczas lektury której człowiek głupieje od nadmiaru praktycznie wszystkiego - postaci, dialogów, akcji, czy przejaskrawionej kolorystyki. Zapomnijmy o mroczno-absurdalnej wizji Seana Phillipsa z początków “Marvel Zombies” i cóż, dajmy się mimo wszystko porwać i wyruszmy w tę dziką jazdę, która w wielu momentach wydaje się nie mieć sensu.

Nowi “Marvel Zombies” to znowu pokaźna cegła i kilka różnych historii. Jak pamiętamy (albo i nie), zombiaki kombinowali z przejściem do innych wymiarów, kiedy w ich własnym zaczęło brakować pożywienia i stąd w trzecim tomie mamy wizytę w… małpowersum, w którym rządzą Apevengers. Zanim zaczniemy lekturę “Marvel Apes” dostajemy streszczenie z nieznanych nam tomów, które nakreśla drogę do crossoveru z zombiakami. To streszczenie brzmi jak radosny bełkot, bo człowiek prawie nic z tego nie łapie, ale ważna rzecz - to nie jest zarzut. To raczej dowód na to, jak niewielki wycinek Marvela zna osoba czytająca jedynie te główne serie, czy po prostu tytuły ukazujące się po polsku. To w jakiś sposób jest wartość dodana, a z nią fakt, że uświadamiamy sobie, jak rozległe jest całe marvelowskie uniwersum, jak olbrzymia jest, ciągnąca się od dziesięcioleci opowieść, będąca razem z uniwersum DC, pod względem rozmiarów najpotężniejszą opowieścią na świecie. A to oznacza, że można robić z nią wszystko, jak choćby napuścić zombie na małpie uniwersum.

W tej pierwszej historiii, kiedy już przyzwyczaimy się do jej szalonego rytmu, lektura robi się całkiem przyjemna, głównie ze względu na odniesienia i porównania do tego typowego Uniwersum Marvela (czyli Ziemi 616, prawda?). Jaką małpą jest Doom, jaką Tony Stark, czy Hulk, to po prostu bawi, ale ta dwuzeszytowa dawka wystarcza. Potem, kiedy przebijamy się przez opowieść pod tytułem “‘Marvel Zombies. Zła zmiana”, gdzie dalej lecimy z tym motywem (małpy kontra zombie) czujemy, że co za dużo, to niezdrowo, zwłaszcza że rysunki nie są już tak fajne i pasujące do fabuły jak w pierwszej historii. Jest po prostu twórczy pierdolnik, w którym nie wiadomo o co chodzi i czytelnik zaczyna odczuwać znużenie.

W ogóle cały tom to rodzaj emocjonalnej sinusoidy wzbudzonej u odbiorcy. Jest dobrze, jest słabo i tak mniej więcej na zmianę - mniej więcej, bo przedzierając się przez drugą połowę tomu coraz częściej zadajemy sobie pytanie, czy naprawdę musimy się tak męczyć?

Jeszcze w pierwszej połowie zbioru zaczyna się wspomniana wyżej najlepsza odsłona “Marvel Zombies 3”, czyli po prostu “Marvel Zombies 5”, ze scenariuszem Freda Van Lente. Ów twórca produkował się w poprzedniej zbiorczej odsłonie i miał nawet ciekawy pomysł na rozwój świata marvelowskich zombiaków, ale przy finezji Kirkmana, jego historie nie wchodziły już tak dobrze. Tutaj rozwija on swoje pomysły, a co najważniejsze, do Machine Mana dodaje Kaczora Howarda. Oni razem, plus panna Kane uratowana z jednego z zainfekowanych przez zombie światów (na Dzikim Zachodzie!) mają zadanie specjalne - z tychże właśnie różnych zainfekowanych światów trzeba pobrać próbki różnych wersji zombiaków, aby siedzący w laboratorium Morbius mógł, przy pełni danych stworzyć później wzorzec, antidotum, po prostu lekarstwo na zarażenie. Każdy z pięciu zeszytów tej mini serii to wyprawa do innego świata, a wszystkie naprawdę bardzo się od siebie różnią. Mamy zatem i wizytę w średniowieczu śladami Króla Artura, jak i w cyberpunkowej przyszłości. Ta różnorodność jest fajna, a ostatecznie koronę dla najlepszej powieści w tym tomie otrzymuje ostatnia absurdalna odsłona “Marvel Zombies 5”, z zainfekowanym nerdem jako głównym bohaterem. Do ostatnich dwóch historii rysunki tworzył Fernando Blanco (do wcześniejszych Kano), w którego pracy czuć autentyczną frajdę i tę frajdę odczuwa również czytelnik, mając nadzieję, że ten poziom utrzyma się do końca tomu.

Cóż, marzenia… “Marvel Zombie Supreme” to nieźle narysowana opowieść o pobocznych i niestety zainfekowanych superbohaterach Marvela ze Szwadronu Sztandarowego - kojarzę z nich Hyperiona, jest jeszcze Nuke, którego pamiętam z “Daredevila. Odrodzonego”, ale czy to ten sam Nuke, już nie jestem pewien. Nieważne. Starcia zombiaków z wojskową jednostką taktyczną, roszady w podziemnym laboratorium, zombie naukowcy, w końcu małe miasteczko, które trafia szlag - ta opowieść pełna poświęcających się bohaterów jest ok, ale odpala również turbinę fabularnego chaosu. Ta przypadłość, że superbohaterowie muszą bezustannie gadać podczas nawalanek, zamiast skupić się na tym co robią psuje odbiór tej historii, a już zupełnie niszczy go ostatnia opowieść w tym tomie.

To coś, co mogło być ozdobą “Marvel Zombies 3”, bo Kaczor Howard (tym razem bez Machine Mana) zbiera ekipę na wizytę w świecie, który opanowały Nazi Zombie. Temat miodzio, zwłaszcza że dochodzą do tego zestawu jeszcze nordyccy bogowie, ale wykonanie położone, co trochę dziwi, bo znowu mamy tu Freda van Lente, któremu tak dobrze wyszła jego poprzednia opowieść w tym tomie. W tym przypadku, chciałem jedynie żeby fabuła już się skończyła, nawet jeśli ciekawili mnie nowi, nieznani wcześniej bohaterowie (a raczej bohaterki). No nie, czytało się to ciężko.

Na osłodę została niezła, krótka historia o Halloween, którą zapowiada świetna okładka niniejszego tomu. Jej fabuła zaskakuje, szczególnie kiedy na jednym z kadrów rozpoznajemy tożsamość bohaterki oraz cieszy prostą, kameralną (do pewnego momentu) opowieścią. Rysunki Alessandro Vitti nie są od jednej sztancy, są charakterystyczne i robią fajny klimat i tym razem scenariusz, ponownie Freda van Lente, jest ok. Dobra historia na koniec i wreszcie z ulgą można odłożyć tę komiksową cegłę. Czy to już koniec tego projektu? Nie mam pojęcia - moim zdaniem wystarczy, choć pewnie gdyby się okazało, że w drodze jest kolejny tom, nie wytrzymałbym i musiałbym sprawdzić co nowego słychać u marvelowskich zombiaków.

Oceny i opinie
Średnia ocen
3.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
Liczba ocen
3.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
3.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...

Dodaj komentarz