Przygodowa opowieść grozy rozgrywająca się w XIX wieku pośród lodów dalekiej Północy.
W dworze lorda Havena Greenwooda pojawia się tajemniczy przybysz. Niedługo potem arystokrata organizuje ekspedycję w mało znane rejony Arktyki. Dopiero po dwóch latach Pearl, żona Greenwooda, dowiaduje się, że cel wyprawy był związany z czymś mrocznym i niebezpiecznym. Rusza śladem małżonka na czele swojej ekspedycji. Żeby przeżyć, będzie musiała stawić czoło nadnaturalnym zagrożeniom i mroźnej zimie.
Scenarzystą albumu jest francuski pisarz Feldrik Rivat, autor powieści fantastycznych i kryminalnych, który w swojej twórczości komiksowej (one-shoty „Naissance du tigre”, „Okanikaa”) zwykle posługuje się pseudonimem HiroDjee. Ilustracjami zajął się chilijski grafik Gabriel Rodriguez, który zdobył uznanie rysunkami do napisanych przez mistrza horroru Joego Hilla opowieści komiksowych „Locke & Key” i „Tales from the Dark Side”.
15.10.2025
I
Kolor
Twarda
104
9788328178106
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Końcówka roku i coraz zimniejsze, dłuższe wieczory za oknem to idealny moment na premierę komiksu osadzonego w skutej lodem Arktyce, w której czają się nie tylko fizyczne niebezpieczeństwa, lecz także coś znacznie bardziej złowieszczego. „Otchłań zmartwychwstań” to w tym względzie pozycja idealna – i to od pierwszej do ostatniej strony.
Zaproponowana przez HiroDjee fabuła albumu zaczyna się szybko i bez zbędnych ornamentów. Autor one shotów „Naissancedutigre” i „Okanikaa” nie marnuje czasu na przesadny wstęp: mamy tu krótkie, lecz sugestywne wprowadzenie w realia XIX wieku, z jego sztywnymi społecznymi konwenansami i motywacjami, które popychają bohaterów do działania. Lord Haven Greenwood wyrusza na wyprawę ku nieznanemu, kierowany mieszaniną naukowej ciekawości, obsesji i pragnienia zapisania się w historii. Gdy mija czas, a wieści od ekspedycji przestają napływać, jego żona Pearl wyrusza na północ, by odnaleźć męża i zrozumieć, co właściwie wydarzyło się na lodowych pustkowiach. W samej strukturze tej opowieści pobrzmiewają echa klasycznych narracji polarnych wypraw, ale bardzo szybko pojawia się element nadnaturalny — tytułowa otchłań, miejsce, w którym granice między życiem a śmiercią wydają się płynne, a ludzka psychika zaczyna ulegać nieludzkim siłom.
To szybkie tempo wejścia w akcję ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony dynamika potrafi robić świetne pierwsze wrażenie. Komiks w zasadzie natychmiast przenosi czytelnika w samo serce opowieści i pozwala skupić się na tym, co najważniejsze: tajemnicy, grozie i eskalującej obsesji. Krótka ekspozycja wystarcza akurat na tyle, by nakreślić świat oraz stojące za bohaterami motywacje. Nie wszystko jest tu jednak idealne - sama charakterystyka postaci na początku wydaje się dość pretekstowa, jakby scenariusz musiał na szybko „odhaczyć” kilka obowiązkowych elementów, by czym prędzej ruszyć ku właściwej przygodzie. Na szczęście sytuacja poprawia się z czasem: postaci stopniowo dostają więcej miejsca, a historia zaczyna oplatać ich kolejnymi fabularnymi elementami, pozwalając ujrzeć zdarzenia z szerszej perspektywy. Najbardziej wyraźne staje się tu napięcie między miłością a obsesją — uczuciem, które doprowadziło do tragedii, ale paradoksalnie może również stać się kluczem do ocalenia całej ekspedycji.
Tempo, które napędza akcję, zbiera też pewne żniwo w atmosferze. „Otchłań zmartwychwstań” aż prosi się, by od czasu do czasu zwolnić i zatrzymać się na dłuższą chwilę przy obrazie lodowych rumowisk czy przy skrzypiącymi pod stopami płytami zamarzniętego oceanu, tak by pozwolić czytelnikowi naprawdę zanurzyć się w chłodzie, poczuć wszechobecne zagrożenie i dać się otoczyć grozie wynikającej z pustki i ciszy. Nie jest to więc typ horroru, który wzbudzi gęsią skórkę samą atmosferą. Jeśli jednak zaakceptujemy fakt, że nie jest to dzieło straszące subtelną aurą, a raczej dynamiczny horror przygodowy, historia zaczyna działać naprawdę dobrze. Do pewnego stopnia czyta się to momentami jak mroźną wariację na temat „Piratów z Karaibów” — co prawda pozbawioną humoru, skierowaną do dorosłych czytelników, osadzoną w znacznie bardziej nieprzyjaznej scenerii i uzupełnioną o pokaźna dawkę brutalności, dzięki detalicznym kadrom Gabriela Rodrigueza, ale mającą w sobie ten sam pierwiastek niczym nieskrępowanej przygody.
„Otchłań zmartwychwstań” to więc komiks, który nie zawsze wykorzystuje pełnię potencjału drzemiącego w surowym, arktycznym klimacie, ale nadrabia to dynamiką, rozbudowaną intrygą i wizją, która umiejętnie łączy przygodę z nadnaturalną grozą. Na zimne wieczory jak znalazł — zwłaszcza gdy za oknem jest ciemno, a my szukamy historii, która pozwoli nam na chwilę zanurzyć się w mroźną, niebezpieczną otchłań.