Strange Adventures

Strange Adventures

Scenariusz
Tłumaczenie

Wszyscy znamy tę historię. Skromny archeolog Adam Strange zostaje trafiony przez Promień Zeta i przeniesiony na odległą Rann. Zakochuje się w córce władcy, pomaga mieszkańcom planety odeprzeć inwazję obcych zwanych Pykktami, doświadcza straty, staje się miejscową legendą i publikuje wspomnienia, w których opisuje swoje przygody.

A gdyby to wcale nie było takie proste?

Ginie mężczyzna, który zaczepił Adama podczas spotkania z czytelnikami, a w mediach wrze. Na prośbę samego Strange’a Mister Terrific – genialny detektyw – rozpoczyna śledztwo, by zbadać, czy wydarzenia na Rann faktycznie wyglądały tak, jak opisuje to sam zainteresowany w swojej autobiografii. Kim jest Strange? Bohaterem czy zbrodniarzem wojennym? Walczył z honorem czy masakrował niewinnych? Rzeczywiście istnieje coś takiego jak absolutna prawda czy może każda prawda jest jedynie wersją historii, którą sami sobie opowiadamy?

Komiks nominowany do nagród Hugo i Eisnera.

Scenariusz napisał Tom King („Człowiek Cel”) znany z zagłębiania się w mroczne zakamarki ludzkiej psychiki, a rysunki stworzyli Mitch Gerads („Mister Miracle”) i Evan „Doc” Shaner („The New Champion Of Shazam!”), których odmienne style artystyczne podkreślają złożoność tej historii.

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Strange Adventures” #1–12, „Strange Adventures Directors Cut” #1 (scenariusz i czarno-białe plansze do pierwszego rozdziału), a także wstęp scenarzysty, galerię okładek zeszytów oraz szkice miejsc i postaci.

Porównaj ceny

Szczególnie polecamy

Pozostałe księgarnie

Szczegóły wydania

Opinie redakcji
Avatar
Tomasz Miecznikowski
11.11.2025

Adam Strange, superbohater dwóch światów to postać w zasadzie nieobecna na naszym rynku - mignęła raptem bodajże w dwóch czy trzech komiksach. Po “Strange Adventures” z pewnością na długo zapamiętamy tego herosa.

Adam Strange to kolejny z grupy drugoplanowych superbohaterów, za których dekonstrukcyjne odświeżenie zabrał się scenarzysta Tom King. Po takich komiksach jak “Mister Miracle”, “Vision”, “Człowiek cel” z dużą ciekawością czekałem na komiks o przygodach Adama Strange’a. Pamiętam tego oldskulowego z wyglądu bohatera z “Nowej Granicy” Darwyna Cooke’a, ale też z utrzymanych w radosnej, przygodowej stylistyce różnych ilustracji na zamówienie, które wpadły mi w oko na facebookowych grupach ze sztuką komiksową. Zwykle Adam Strange ze swoim jetpackiem frunie gdzieś wysoko nad miastem, aż człowiekowi bezwiednie przychodzą na myśl skojarzenia z Tytusem de Zoo z księgi o poprawce z geografii. Fajny bohater, fajna sceneria - myślimy. Jednak biorąc do ręki komiks Toma Kinga, trzeba trzymać się innej prawdy - fajnie już było. Teraz przyszedł czas na poważne sprawy.

Adam Strange to bohater powołany do życia w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jest ziemskim archeologiem, który po trafieniu promieniem Zeta przenosi się na odległą o 40 bilionów kilometrów planetę Rann, na której znajduje nową miłość i nowy dom. Odtąd żyje na dwóch światach - kiedy moc promienia, który go trafił gaśnie, wtedy wraca na Ziemię - na ów moment, w którym powraca w ogóle nie ma wpływu. Aby wrócić na Rann znowu musi zostać trafiony promieniem. I tak w kółko, w dość długich odstępach czasu. Oto zatem mieszkaniec dwóch światów. A jak widzimy na początku komiksu Kinga - nie tyle mieszkaniec, co również bohater.

Gdybym wcześniej nie czytał wspomnianych wyżej komiksów Kinga, to z pewnością ten początek by mnie zaskoczył Po pierwsze mamy tu dwutorową, mocno szarpaną narrację - nie czuć w niej wzorca, według którego dostajemy czasowe przeskoki między przeszłością i teraźniejszością, między wydarzeniami na Ziemi i na Rann. A jednak czyta się to bardzo płynnie - narracja momentalnie zasysa i nie puszcza do samego końca - komiks przeczytałam w ciągu jednego dnia, z przerwą, podczas której myślałem o tym, żeby jak najszybciej wrócić do lektury. Jacek Żuławnik w roli tłumacza spisał się tu doskonale.

Druga rzecz, która powinna zaskoczyć, ale po lekturze “Mr Miracle” już tak nie jest, to rysunki i kolorystyka. Doskonałe, realistyczne plansze Mitcha Geradsa, przy nałożeniu kolorów Doca Shanera nabierają jakichś wewnętrznych zakłóceń, wychylają się w stronę psychodelii i eksperymentu, choć przecież są tu też kadry, na których kolory podkreślają perfekcyjny realizm kreski Geradsa. A zatem nie tylko scenariusz, ale i warstwa graficzna podkreślają dualizm tej historii. Czy Adam Strange jest bohaterem, czy raczej antybohaterem? I jak widzi swoje działania on sam, a jak prowadzący śledztwo w jego sprawie Mister Terrific?

No właśnie - w komiksie równie ważną postacią jest czarnoskóry bohater (którego spora grupka fanów niezwykle polubiła w “Supermanie” Jamesa Gunna), ale też żona Adama, pochodząca z rann Allana. Nawet więcej - przy tej świetnie napisanej dwójce bohaterów Adam wypada nawet trochę blado, bowiem oni są kluczowi dla tej historii, a im więcej zeszytów jest za nami, tym mocniej zaczyna nas uwierać niekonsekwentna natura tytułowego superbohatera.

Z czasem coraz mocniej przekonujemy się, że tytuł wybrzmiewa tu mocno ironicznie. “Strange Adventures” odnoszą się zarówno do przygód Adama Strange’a, jak i do tytułu starej serii komiksowej którą tłumaczymy najprościej jako “Dziwne przygody”. W rzeczywistości, fabuła Toma Kinga o wojnie zarówno planety Rann jak i później Ziemi z agresywnymi Pykktami to niezwykle realistyczna opowieść o wojennych traumach i różnych innych kosztach prowadzenia wojen - takich bez taryfy ulgowej. Jest tak, jakby Tom King chciał pokazać, że pewne historie, choć z pozoru wyglądają na sympatyczne, bohaterskie i pełne obnoszonego przez bohaterów honoru, są jedynie płaszczykiem dla ich mrocznej, ukrytej warstwy. To widać już na początku - pierwsza plansza przy podpisywaniu przez Strange’a książki - ot sympatyczne wydarzenie, a po chwili mamy zgrzyt, bo pojawia się ktoś, zarzucający bohaterowi kłamstwa, co zresztą jest też uwidocznione na okładce pierwszego zeszytu. I tak, krok po kroku, przez dwanascie zesztytów kolejne warstwy z wyidealizowanego portetu superbohatera, by dotrzeć w końcu do jego prawdziwego oblicza.

Na poziomie konstrukcji, sposobu narracji, po prostu na poziomie formalnym “Strange Adventures” to rzecz doskonała i zarazem nieszablonowa. Nie wiem jednak, czy do końca przekonują mnie motywacje, droga życiowa i w końcu przemiana Strange’a pokazana w fabule, związana z tajemnicą dotyczącą losu jego córki, ale koniec końców jestem w stanie w cały ów proces uwierzyć. Ale jest też inne pytanie - czy tak zaawansowana dekonstrukcja prostego w konstrukcji superbohatera ma sens? Czemu Tom King z taką konsekwencją tworzy te nowe wersje historii życia drugoligowych superbohaterów? Czemu spogląda na nich w inny, nowy sposób, który i tak przypomina to, co robili w swoich najlepszych dziełach Alan Moore i Frank Miller? Po co komplikuje ich życiorysy i odsłania ich mroczną stronę? No właśnie, odsłania, czy wymyśla na nowo? Częściej myślę, że jednak to pierwsze, bo kto tak naprawdę wytrzymałby to całe bycie superbohaterem z wielkimi powinnościami i nieustanną gotowością by ruszac do walki. I robić to praktycznie dzień w dzień? Raczej nikt normalny.

Oceny i opinie
Średnia ocen
5.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
Liczba ocen
5.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...
5.00/6
1 ocena Show votes.
Ładuję ...

Dodaj komentarz