Aymar, rycerz o nieprzeciętnym męstwie i wielkim honorze, przemierza gościńce i bezdroża średniowiecznej Europy. Pozbawiony domu, poszukuje szansy na odzyskanie rodzinnych ziem i możliwości ponownego zobaczenia wież Bois-Maury, które są „najpiękniejsze i najwyższe w całym świecie chrześcijańskim”…
Hermann Huppen, światowej sławy twórca takich bestsellerów jak Jeremiah i Comanche w 1984 rozpoczął cykl Wieże Bois-Maury – dzieło, które dzięki niezwykle plastycznej wizji średniowiecza zyskało status jednej z najważniejszych serii komiksowych w historii.
Tom zawiera:
- Babette
- Heloiza de Montgri
- Germain
Seria
Kategoria
Pochodzenie
Wydawca Polski
Wydawca Oryginalny
Data Wydania
30.06.2025
Wydanie
I
Druk
Kolor
Oprawa
Twarda
Format
215x290 mm
Liczba Stron
144
Cena Okładkowa
119,00 zł
EAN
9788397267176
Opinie redakcji
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

„Wieże Bois-Maury” Hermanna są typowym przykładem komiksu frankofońskiego, a zarazem swoistym opus magnum autora (choć niektórzy wskazaliby tutaj pewnie postapokaliptycznego „Jeremiaha”). I nadal niewiele lepszego w komiksie o okresie średniowiecza dotąd mieliśmy okazje przeczytać.
W pierwszym tomie wydania zbiorczego otrzymujemy trzy pierwsze albumy serii, zebrane w eleganckiej edycji z twardą okładką. Wznowienie tej serii jest o tyle ważne, że dotąd – jak na wstępie wspomniałem – trudno szukać w komiksowych historiach jakiejś lepiej oddającej esencję średniowiecza, niż (niemłode przecież) „Wieże Bois-Maury”, które belgijski twórca zaczął tworzyć w 1983 roku. Cykl doczekał się szesnastu tomów, w dodatku ze skróconą tymczasowo nazwą serii („Bois -Maury” w tomach 11-15), a współautorem cyklu, w tomach 12-15, został syn Hermanna, Yves Huppen.
Całość fabuły (w obrębie pierwszych dziesięciu tomów) opiera się na losach rycerza Aymara Bois–Maury (tomy kolejne opowiadają o jego potomkach), którego los rzucił na wieczną tułaczkę, na ciągłe pragnienie ponownego ujrzenia murów rodzinnego zamku, tytułowych wież Bois – Maury. I ten wątek, wątek utraty, wątek osamotnienia w swojej, pozornie zdawać by się mogło, niemożliwej misji towarzyszy nam przez kolejne tomy, jak swoista klamra, spinająca opowieść. Jednak już od pierwszego tomu pozwala Hermann wysuwać się na pierwszy plan innym, zgoła nieoczywistym bohaterom. Jak w albumie pierwszym, zatytułowanym „Babette”, gdzie pierwsze skrzypce odgrywa pospolity młodzieniec – murarz, mszczący się za rycerski gwałt na ukochanej.
To zresztą kolejny wyróżnik serii Hermanna, to rozbijanie w pył typowo hollywoodzkiego, romantycznego i epickiego wizerunku średniowiecza. Mało tutaj bowiem znajdziemy rycerskiej szlachetności, niewiele dobra, honoru i uczciwości. To świat ponury, brudny, pełen przemocy, biedy i nierówności, gdzie twój cały los zwykle determinuje pochodzenie i urodzenie, często na starcie odbierając ci szansę na godne życie i skazując na los zgoła tragiczny. I nawet swego rodzaju przewodnik po tymże świecie, wspomniany rycerz Aymar, który należy do jednych z nielicznych szlachetnych jednostek w całej opowieści, okazuje się raczej chlubnym wyjątkiem, kontrastującym z brutalnością świata, gdzie jego poczucie sprawiedliwości jawi się wręcz karykaturalnie, niby wypaczenie, odstępstwo od normy. To osamotniony, zagubiony we własnych mrzonkach romantyk, który niekoniecznie przystaje do realiów i okoliczności, ale i stanowi swoisty kontrast osobowościowy z typowymi przedstawicielami stanu rycerskiego, jakich mnogość odmalowuje Hermann na przestrzeni kolejnych tomów.
Autor stawia tutaj na realizm, zarówno w warstwie scenariusza, jak i rysunku, więc nie ma co się spodziewać historii lekkich i przyjemnych. To opowieści duszne, wypełnione krwią i przemocą, przesycone biedą i cierpieniem, ale na swój sposób tchnące prawdziwością. Nie ubarwiające średniowiecza, nie romantyzujące tamtego okresu, ale obnażające powody, dla których czasów doczekał się niechlubnego miana „wieków ciemnych”. Początkowe trzy albumy, zebrane w tomie pierwszym, doskonale pozwalają zanurzyć się w sztafaż świata przedstawionego, posmakować goryczy tchnącej ze snutych opowieści i jednocześnie ulec urokowi tej surowości.
Mieliśmy w Polsce trochę interesujących komiksów historycznych, jak choćby „Król rozpustników” duetu Ronan / Burgeas (Wydawnictwo Lost In Time 2024), ale dla fascynatów tamtego okresu nie sposób polecić bardziej adekwatny i reprezentatywny dla relacji z epoki tytuł, niż niniejszy.
W warstwie graficznej to typowy frankofon, rysowany zresztą przez jednego z tuzów, więc oczywistym jest, czego możemy się spodziewać. Akcent na skrajny realizm powoduje, że każdy kadr jest odpowiednio dopieszczony, a elementy tła, jak zamki, komnaty, place średniowiecznych budów, zachwycają szczegółowością. Kolorystyka jest tutaj mocna, nasycona, czasem wręcz specyficznie intensywna, ale w ciekawy sposób komponująca się z atmosferą danej sceny i wręcz akcentująca jej wydźwięk, podobnie jak dopasowane kolorystycznie wypełnienia dymków. I znów, dla miłośników frankofonów to tytuł, obok którego nie można przejść obojętnie.
„Wieże Bois–Maury” Hermanna to klasyk. Ni mniej, ni więcej. I bardzo cieszy eleganckie, zbiorcze wydanie, które starym czytelnikom pozwoli odświeżyć serię, a nowym poznać jeden z najważniejszych tytułów europejskiego komiksu historycznego. Zdecydowanie warto!