Myślę, że żyjemy w sequelu Idiokracji – wywiad z Pawłem Mączewskim

Data publikacji

11.03.2025 08:00

Socjolog, do niedawna dziennikarz, były redaktor prowadzący VICE Polska. Jego teksty ukazywały się m.in. w „Gazecie Wyborczej”, w miesięczniku „Kino” oraz w serwisach „ASZdziennik”, „NaTemat” i „Noizz”. Sporadycznie pisze do „Mint Magazine”. W rozmowie z Komiksopedią Paweł Mączewski opowie m.in. o swoim debiutanckim komiksie WREligion, fascynacji wrestlingiem, nadchodzącej zagładzie ludzkości i popkulturze. Zachęcam do lektury.

Czym jest dla Ciebie wrestling?

To doskonałe połączenie sportu, rozrywki i sztuki opowiadania historii. Te zaś zazwyczaj dotyczą rzeczy, które towarzyszą nam praktycznie od początków historii. To opowieść o walce dobra ze złem, o honorze (lub jego braku), o zemście, zawiści, chorych ambicjach, marzeniach i plemienności (my kontra oni). 

Wrestling oferuje swoim odbiorcom przeniesienie się do równoległej rzeczywistości, gdzie całą złożoność świata upraszcza się do pojedynków na ringu, które są katalizatorem całego uniwersum. 

To oczywiście też produkt późnego kapitalizmu na sterydach, wielki i biznes za miliardy dolarów, pełny egomaniaków, toksycznego maczyzmu i z żyzną glebą dla seksistowskich zachowań. Jednych ten biznes winduje na szczyty chwały, tworząc z nich żywe legendy, a drugim niszczy życia i łamie ich ducha i zdrowie. 

Oczywiście są różne odmiany wrestlingu i ich pozycja w kulturze się od siebie różni – mam tu na myśli luchadorów z Meksyku lub zawodników z Japonii. Darzę wszystkich tych zawodników szacunkiem, jak i reprezentowaną przez nich profesję. Natomiast pytałeś, czym ten wrestling jest dla mnie, więc mniej więcej tak to widzę właśnie…

Oczywiście pisząc o szacunku do wszystkich, miałem na myśli ogólny zawód wrestlera – nie żebym jakoś szczególnie szanował np. Hulka Hogana, Goldberga, czy samego Vince’a McMahona XD Co to, to nie!

Ten późny kapitalizm jest jednym z głównych bohaterów WREligion, które dla mnie jest ubranym w szaty brutalnej akcji traktatem o nieoczekiwanych mechanizmach stojących za procesem dochodzenia do władzy. Bardzo proroczy względem tego co się teraz wyprawia w międzynarodowej polityce.

Jak zapewne sam widzisz, jestem fanem wrestlingu (takim, który dostrzega wiele jego mankamentów). Natomiast niepokoi mnie fakt, że np. Linda McMahon została sekretarzem Departamentu Edukacji… Czytałem, że wcześniej hojnie wspierała Republikanów, ale mam wrażenie, że dochodzi tutaj do (kolejnego z wielu wcześniejszych) złamania granicy między światem rozrywki a realną polityką. To natomiast wiążę osobiście z postępującą infantylizacją społeczeństw. Globalnie. Nie mam tu bowiem na myśli samych Stanów, chociaż one oczywiście służyły za template do mojej historii. A historia jest taka, że świat nam płonie, ale przestajemy mieć jakąkolwiek siłę sprawczą, by temu zapobiec. Jedyne, co możemy jeszcze robić, to śledzić doniesienia o kolejnych katastrofach, których jest tak wiele, że starcza czasu już tylko na to, by zostawić reakcję dezaprobaty w sieci i dalej konsumować rozrywkę. A ta bierze też górę nad uprawianiem polityki, która sama w sobie też coraz bardziej przypomina pojedynki wrestlerów.

A jak już wspomniałem o Lindzie McMahon, to żeby było jeszcze straszniej, ostatnio przeczytałem informację nt. oskarżeń pod jej adresem – podobno lata temu miała nie reagować na molestowanie nieletnich przez jej pracownika. Ona oczywiście temu zaprzeczyła, ale stary, na tym etapie to jest dla mnie już taki mrok, że mógłby spokojnie trafić jako inspiracja do jakiegoś subplotu mojej dystopijnej wizji świata w WREligion. 

W swojej opowieści zaserwowałeś ludzkości dość przykre konsekwencje tego infantylnego zachowania. Myślisz, że realnie czeka nas to co pokazałeś na kartach WREligion czy raczej idziemy w stronę Idiokracji?

Myślę, że w dużym stopniu już żyjemy w sequelu Idiokracji. Jest tylko mniej śmiesznie, a bardziej ponuro. Nierówności klasowe się nasilają, bijemy się o ideologie w czasie, gdy na naszych oczach postępuje oligarchizacja społeczeństw, a wszystko to w akompaniamencie mediów społecznościowych, które im głośniej mówią o wolności słowa, tym bardziej kanalizują naszą uwagę tak, by napędzać nasze plemienne zachowania, generować gniew, bo ten zwiększa naszą aktywność w sieci. Kogo będzie obchodzić w Dolinie Krzemowej, że w jakimś kraju doszło do przemocy, nękania konkretnych grup społecznych, jeżeli dzięki zaangażowaniu użytkowników na platformie udało się sprzedać trochę więcej reklam?

Odpowiadając na twoje pytanie: oczywiście nie chciałbym, żeby świat skończył tak, jak w moim komiksie, ale zauważyłem, że w ostatnich latach modne wśród wyborców stało się wybieranie na przywódców państw ludzi co najmniej niepokojących, żeby nie powiedzieć – szalonych, a tacy zazwyczaj robią rzeczy szalone. 

Pawel Maczewski wywiad Wreligion 2

Rip Razor, antagonista WREligion, to właśnie taki szaleniec, który wychodzi na swoje. Może w tym szaleństwie jest metoda, a ludzie potrzebują prawdziwych igrzysk? Spokój i pokój są już przereklamowane.

Spokój i pokój są przereklamowane tylko dla osób nieświadomych, niezbyt bystrych, zwyczajnie złych lub społecznie uprzywilejowanych, które porcjują sobie rodzaje rozrywki, jak przekąski do wieczornego seansu. Boję się, że jako gatunek, obudzimy się dopiero w chwili, gdy na chwilę przed uderzeniem w ścianę, zorientujemy się, że dobrowolnie pozbyliśmy się wcześniej hamulców, bo były symbolem opresji wobec niekontrolowanej prędkości.

Razor to symbol wszystkich tych ludzi, którzy nawet na zgliszczach spalonego świata ustawią na środku swój tron i obwieszczą swoje panowanie nad pozostałym pogorzeliskiem. Ktoś powiedziałby: „psychopata”, ale jestem przekonany, że nie zabrakłoby też słów: „ambitny i wspaniały przywódca, dostosowuje się do zaistniałej sytuacji, szuka szansy dla siebie i triumfuje”.

WREligion to nieautoryzowany prolog do Mad Maxa? Nietrudno sobie wyobrazić, że np. taki Immortan Joe był w poprzednim życiu wrestlerem.

Tworząc historię post-apo ciężko uciec od porównań do Mad Maxa. To dzieło zdefiniowało ten gatunek, seria wciąż jest z nami (polecam niedocenioną Furiosę) i chyba na stałe zakodował się w naszym sposobie postrzegania świata po końcu świata. Nawet kiedy w fazie produkcji opowiadałem znajomym o WREligion, używałem takiego porównania: „Mad Max z wrestlerami i ringiem zamiast ścigających się aut”…

Rzecz w tym, że zależało mi na ukazaniu właśnie tej ostatniej chwili naszej cywilizacji, zanim stanie się jedynie wspomnieniem. Chciałem też podkreślić rolę mediów w tym procesie, a właściwie content providerów uprawiających bardziej infotainment, niż rzetelne dziennikarstwo. Zaraz potem pojawiło się w mojej głowie pytanie: jakby wyglądał świat, gdyby jedynymi ocalałymi po wielkiej katastrofie byli ultrasi wrestlingu oraz wrestlerzy – coś jak Arka Noego, ostatnia szalupa z żywą załogą, tyle Arena Razora. Pełnoprawne post-apo zostawiłem sobie na razie na ewentualny sequel, jeżeli takowy powstanie, w którym odpiąłbym już zupełnie wrotki.

Natomiast Immortan Joe oczywiście byłby świetnym proto-Razorem, tak samo, jak byłby nim też np. władca bezdroży, Lord Humungus. Dlatego, że każda z tych postaci reprezentuje podobny wachlarz pragnień i podobne modus operandi pasujące do rysopisu autorytarnych tyranów. Historia pamięta wiele takich delikwentów i obawiam się, że zapamięta kolejnych.

Zadebiutowałeś w dzień swoich 40 urodzin. To dużo wcześniej niż np. Umberto Eco. Jak się z tym czujesz?

Czyli mam około osiem lat przewagi nad Eco, tak? Czy taki bufor czasowy będzie wystarczający na dokończenie budowy świata WREligion, a może pozwoli mi na przedstawienie czytelnikom zupełnie nowej historii, która przyćmi jego „Imię róży”? Nie sądzę. A tak na serio, to rzeczywiście jest to późny debiut, ale to tylko pokazuje, że nigdy nie jest za późno na debiuty – także te komiksowe. Poza tym jestem też żywym dowodem, że z komiksów tak łatwo się nie wyrasta. Znam gorsze zajawki i nałogi niż zbieranie i czytanie komiksów.

Tak naprawdę to bardzo się cieszę, że to wszystko ułożyło się tak ładnie w całość – komiks, okrągłe urodziny, najlepsza niezalowa impreza w Polsce (Złote Kurczaki). To by jednak nie miało miejsca, gdyby nie pomoc i zaangażowanie we WREligion wspaniałych osób. To przede wszystkim wspaniały Łukasz Mazur, odpowiadający za skład, liternictwo i projekt graficzny. Łukasz uwierzył w mój talent i historię i cisnął mnie na ostatniej prostej – niczym Mickey, trener Rocky’ego – bym wyrobił się z deadline’em. A potem poskładał to, co mu dałem do kupy i jeszcze to ulepszył.

To też Michalina Rajewska, która podjęła się redakcji i korekty tekstu do historii dojrzewającej w mojej bani przez kilka lat. To też moja partnerka Kasia, która znosiła moją codzienną pracę nad komiksem do późnych godzin po tej codziennej pracy zarobkowej. To też mnóstwo innych osób, którym jestem wdzięczny za całą otrzymaną pomoc. Bez nich wszystkich to byłyby po prostu kolejne urodziny, tyle że ze zmieniającą się cyferką na przedzie mojego wieku. A tak był to dzień, w którym spełniłem też swoje małe marzenie o wydaniu własnego komiksu. No i git, czuję się z tym bardzo dobrze.

Co było tym wyzwalaczem, który w końcu pchnął Cię do spełnienia tego marzenia? Rozumiem, że z samym zamiarem nosiłeś się dość długo.

Zgadza się, pierwsze rysunki powstały jeszcze w 2019 roku. Wtedy jednak nie wiedziałem, jaką finalnie formę to przybierze – początkowo chciałem zrobić raczej jakiś konceptualny album, albo podręcznik przetrwania w świecie opanowanym przez wrestlerów. Jako ciekawostkę dodam, że jedna z tych pierwszych ilustracji jest tylną okładką komiksu, natomiast pierwszy rysunek ever do WREligion umieściłem jako fragment kolażu zamykającego zeszyt.

A co mnie pchnęło do przodu? Chyba po prostu znalazłem się w lepszym miejscu w życiu. Przede wszystkim wreszcie pokonałem kilkuletnią depresję. Zmieniłem pracę, która drenowała moją kreatywność. Dostałem wsparcie, którego potrzebowałem i co równie ważne – przekonałem samego siebie, że mogę to zrobić na własnych zasadach. Nawet gdy wszystko w moim życiu się zmieniało, to ten komiks, był jedyną stałą, która towarzyszyła mi na całej długości tej krętej ścieżki. Byłem mu to wręcz winien, by go w końcu wydać.

WREligion to konglomerat wielu inspiracji i nawiązań: popkultura, sztuka, sport. Osobiście wyczuwam tu graficzne wpływy Franka Millera czy Pawła Gierczaka. Tematycznie Sędziego Dredda. Co jednak było dla Ciebie tym największym bodźcem podczas tworzenia?

Chyba jakaś niepohamowana potrzeba skomentowania postępującego regresu społeczeństwa, w którym zanurzeni w doraźnej rozrywce obywatele tracą swoją podmiotowość i stają się jedynie konsumencką masą. Dodam jeszcze, że bijąca z tego komiksu estetyka najntisów była nie tyle decyzją, ile wypadkową okresu, w którym sam chłonąłem jak gąbka trashową popkulturę tamtej epoki. Znajdziesz tutaj więc Millera, trochę dystopii rodem z Mega City One, w ogóle czarny humorek jak w 2000AD, ale też graficzne inspiracje Simonem Bisleyem, Mikem McMahonem, Kevinem O’Neillem, Samem Kiethem, Keithem Giffenem, Normem Breyfoglem, Brianem Bollandem, Kevinem Eastmanem, TM-Semicami i wieloma innymi…

Tym samym komiks jest jednocześnie krytyką konsumpcjonizmu i kapitalizmu, a zarazem w pokrętny sposób hołdem dla jego wytworów, bez których by nie istniał. Innym słowy: cisnę po tym, z czego sam po części się składam.

Pytanie zatem, czy będziesz cisnął dalej? Myślisz o kontynuacji, prequelu, spin-offach?

Celowo zostawiłem w komiksie furtkę na kontynuację, mając jednak na uwadze, że takowa może, ale wcale nie musi powstać. Żyjemy w czasach sequeli, prequeli, spin-offów i uznałem, że otwarte zakończenie to dobry autoironiczny meta-żarcik, wisienka na torcie. Dodam, że pierwotnie mój komiks miał kończyć się trochę inaczej. 

Nie zmienia to faktu, że pomysł na kontynuację WREligion jest – myślę, że jest naprawdę dobry. I mówię to nie jako autor „sprzedający” swoje dzieło, tylko dość mocno autokrytyczna osoba. Mam już nawet w głowie rozpisane 10 pierwszych plansz. Dzieją się tam rzeczy, o których wam ludziom nawet się nie śniło.

W pierwszej kolejności chciałbym jednak zobaczyć, jak na WREligion będzie reagować nasz rynek, bo od premiery nie minął jeszcze miesiąc. Na razie dostaję naprawdę dużo pozytywnego feedbacku. Znajomi przybijają piątki, co jest super miłe, ale też ludzie, których wcześniej nie znałem, pytają mnie o sequel, czasem wręcz się domagając, by powstał – a to chyba najlepsza recenzja, jaką można dostać. Chcę się jeszcze chwilę tym nacieszyć. 

WREligion

Bądźcie świadkami ostatniego dnia świata – Pablito Ramon zmierzy się na ringu z Rip Razorem. Zajmijcie wygodnie miejsca na trybunach, bo pojedynek nie ma zasad, a zawodnicy nie markują swoich ciosów.

Wynik tej walki stanie się początkiem nowego ładu na Ziemi. Wrestling będzie tu religią i wszyscy będziemy ją wyznawać.

Paweł Mączewski jest autorem scenariusza i rysunków brutalnej historii, w której oprócz przemocy znajdziecie też sporą dawkę czarnego humoru. Za liternictwo, skład i projekt graficzny odpowiada Łukasz Mazur. Redakcję i korektę tekstu wykonała Michalina Rajewska.

Komiks jest hołdem dla VHS-owej popkultury lat 80. i 90. ubiegłego wieku.

Pochodzenie

Komiks polski

Wydawca Polski

Niezależne

Data Wydania

15.02.2025

Wydanie

I

Druk

Kolor

Oprawa

Miękka

Format

170×240 mm

Liczba Stron

40

Cena Okładkowa

35,00 zł

ISBN

9788397469808

Zobacz