Scenariusz
Rysunki
Ciemność. Metaliczny zapach krwi w powietrzu. Potłuczone szkło i martwe ciała współpasażerów. Zwyczajny powrót ze szkolnej wycieczki staje się dla garstki ocalałych walką o przetrwanie w zawalonym tunelu. Jak długo będą musieli czekać na ratunek? I czy jednak nie okaże się, że ci którzy przetrwali pozazdroszczą jeszcze umarłym?
Wydanie 2w1. Tomik również w twardej oprawie (dostępny wyłącznie sklepie wydawcy).
Seria
Pochodzenie
Wydawca Polski
Wydawca Oryginalny
Data Wydania
24.04.2025
Wydanie
I
Druk
Czerń / Biel
Oprawa
Miękka z obwolutą
Format
143x203 mm
Liczba Stron
400
Cena Okładkowa
39,99 zł
EAN
9788383890807
Rok | Nagroda | Kategoria | Wynik |
---|---|---|---|
2000 | Nagroda Kulturalna im. Osamu Tezuki | Nagroda dla wybitnej mangi | 🏆 Wygrana |
Opinie redakcji
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Dragon Head” Minetaro Mochizuki to manga, która w interesujący sposób wykorzystuje bardzo ograniczoną przestrzeń i atmosferę osaczenia oraz izolacji dla kreowania odpowiedniej atmosfery grozy i czysto fizycznego zagrożenia. Ważne, że z powodzeniem!
Zaczyna się prozaicznie – od powrotu pociągiem ze szkolnej wycieczki. Serio, trochę strach w Japonii ruszać się gdzieś ze szkołą, bo – tak jak tutaj – np. w „Podziemnym Tokyo” również powrót ze szkolnego wyjazdu kończy się (a może bardziej – zaczyna?) katastrofą. A później jest tylko gorzej. W „Dragon head” otwarciem całej opowieści jest potężna kolejowa kraksa, w której ocaleją tylko nieliczni z całego pociągu, w tym główny bohater, Teru Aoki. Chłopak w krótkim czasie odkrywa, że tylko on oraz dwójka przypadkowych uczniów wyszło cało z katastrofy. I jakby śmierć większości kolegów i reszty pasażerów oraz obsługi to było mało, dopiero teraz zaczynają się prawdziwe problemy. Nastolatkowie szybko odkrywają, że wyloty tunelu kolejowego są zasypane, a oni sami uwięzieni. W dodatku nie wiedzą, co spowodowało katastrofę, jak wygląda sytuacja na zewnątrz, oraz – najważniejsze – czy mogą mieć jakąkolwiek nadzieję, na ratunek, na pomoc ze strony służb ratunkowych?
W dodatku klaustrofobiczna atmosfera tunelu, sam fakt uwięzienia wraz z martwymi współpasażerami i ogólna niewiedza co do tego, jaka była przyczyna katastrofy i czy ktoś w ogóle próbuje ich wydostać z pułapki, obciążają ponad miarę młode umysły, aż dochodzi do tragedii.
Jedno z grupy popada w coraz większy obłęd, coraz mocniej, z każdą chwilą przymusowej izolacji osuwając się w obłęd i stanowiąc coraz poważniejsze zagrożenie dla pozostałych. Może nawet większe, niż powtarzające się w tunelu trzęsienia ziemi. Poza tym… czy naprawdę są w tunelu sami? Czy w mroku kryje się ktoś lub coś jeszcze? I czy wydostanie się na zewnątrz, na pewno okaże się ratunkiem, czy ściągnie na nich większe niebezpieczeństwo?
Mochizuki doskonale gra ograniczoną przestrzenią, w jakiej osadzona jest akcja. Zaledwie trójka bohaterów pozwala mu sprawnie kreować skomplikowane schematy międzyludzkich relacji, ale też portretować reakcje ludzkiego umysłu na skrajnie zdarzenia. Jako duchowy spadkobierca „boga grozy” Kazue Umezu („Dryfująca klasa”!), buduje poczucie osaczenia i podskórnego napięcia starannie i niespiesznie, w pierwszej płaszczyźnie generując zło w samych bohaterach, w ich reakcjach na ekstremalne doświadczenia, a dopiero w drugiej linii sugerując w tle zagrożenie w domyśle nadprzyrodzone. I co do jego istoty oraz prawdziwości, w pierwszym tomie nie dostajemy jednoznacznej odpowiedzi, ale co najwyżej zgrabnie implementowane sugestie, że coś może być na rzeczy.
Mam wrażenie – im więcej czytam azjatyckiej grozy – że większość twórców (może poza Juni Ito, czy Tanabe Gou), czy to świadomie, czy choćby mimowolnie inspirują się dorobkiem Umezu, jeśli chodzi o ogólnie ujętą estetykę grozy. Nie jest to, rzecz jasna, samo w sobie, wadą. Bardziej odpowiada zachodniemu zafascynowaniu twórców grozy dorobkiem H.P. Lovecrafta. Kluczem do jakości jest zaś wykonanie. A tego trudno Mochizukiemu odmówić. Od pierwszych stron towarzyszy nam klaustrofobiczne poczucie zagrożenia, atmosfera tragizmu bije z praktycznie każdego kadru, a niewiedza – zgodna z niewiedzą bohaterów – podsyca naszą ciekawość i poczucie, że z całym przedstawionym światem jest coś bardzo nie tak.
Ogólnie ujmując, horror, jako gatunek, czy to w literaturze, czy w komiksie chętnie wykorzystuje odcięcie niewielkiej grupy ludzi, bądź ograniczonej społeczności od reszty świata i skonfrontowanie ich z elementem ekstremalnym połączonym z nieznanym, niedookreślonym zagrożeniem, często o nadnaturalnej proweniencji. To zaś stanowi punkt wyjścia do opowieści o ludzkiej naturze, o wyborach, jakich dokonujemy, o instynkcie przetrwania, który wydobywa z nas prawdziwy charakter.
Pierwszy tom „Dragon Head” to swoiste zawiązanie akcji, budowanie klimatu i przedstawienie bohaterów, jak i podstawowej przestrzeni mangowego teatru zdarzeń. Jeszcze nie dowiemy się wiele, jeszcze mangaka nie zdradzi, co było przyczyną katastrofy, co czeka bohaterów na zewnątrz tunelu. Ale to powolne piętrzenie napięcia i porozrzucane tu i ówdzie sugestie wspaniale podsycają zarówno ciekawość, jak i uczucie niepokoju. I już czuć, że w kolejnych tomach będzie tylko lepiej… I dramatyczniej. I straszniej. Ale z grubsza o to chodzi!
„Dragon Head” to świetna manga z pogranicza thrillera, opowieści katastroficznej i grozy, którą docenią wszyscy miłośnicy horroru psychologicznego. Zło kryje się w człowieku, wydobywane przez ekstremalne obciążenie, przynoszące szaleństwo. Kto przetrwa w tak nieprzyjaznym środowisku? O tym przekonamy się w następnych tomach. Zdecydowanie warto sięgnąć.